 |
nie umiem wyrażać tego co czuję w słowach. nie wiem co mam Ci powiedzieć. co? że Cię kocham? że wciąż po nocach nie śpię i że wciąż jest źle i nie wiem co mam myśleć
|
|
 |
dawałem Ci ostatnie szanse, Ty je brałaś hurtem, skoro to wszystko tyle znaczyło, to czemu to było tak trudne?
|
|
 |
wiem, że idę do dobrego celu, ale poza tym moje życie to martwy punkt, w dojrzałych decyzjach zawsze jestem słaby
|
|
 |
ja wiem i Ty to wiesz, że będziemy na siebie czekać, to coś o przeznaczeniach, których się nie rozłączy..
|
|
 |
kiedy pytałam 'co my robimy?' on szeptał do ucha 'pierdol poczucie winy' ...
|
|
 |
oglądam stare zdjęcia i to rodzi uśmiech straszny
|
|
 |
chociaż daleko jestem, to daję słowo, myślami, pamiętaj, ZAWSZE gdzieś obok
|
|
 |
co dzień myślę o Tobie, nic dziwnego w tym nie ma, płace dość słoną cenę za te wszystkie wspomnienia, trudno ich nie doceniać, teraz daje Ci słowo, wciąż pamiętam jak to jest, kiedy Ty byłes obok. dziś już nie jest tak błogo, jakby ktoś rzucił klątwe, na to wszystko już patrzę pod nieco innym kątem, rozmawialam dziś z Tobą, byles w fatalnej formie..
|
|
 |
w moich oczach łzy, tęsknota, żal, pusto w sercu mimo, że już kogoś mam
|
|
 |
chodź, chodź. podejdź bliżej, nie bój się. zaryzykujmy, razem. powiedz , masz coś do stracenia? czy ten cały syf wkoło jest wart naszego poświęcenia? chodź, boże. złap mnie za rękę i nigdy nie puszczaj, tak ściśnij, mocniej. chcę cię poczuć. o boże, kochanie pachniesz cudownie, chodź, nie zatrzymujmy się. jesteśmy już tak daleko, daliśmy radę przez tyle czasu, ze sobą, na sobie, w sobie. boże, kochanie. nie wiem co robisz, ale rób to dalej. chodź ze mną na koniec świata albo na jego początek, nieważne. bądź, bądź bo niczego więcej nie potrzebuje.
|
|
 |
wracasz do pustego domu, rzucasz torbę gdziekolwiek i siadasz, nie masz pomysłu co ze sobą zrobić. nie wiesz do kogo się odezwać, bo nie masz pewności czy jeszcze ktoś chce cię słuchać. włączasz muzykę, bo co innego ci zostało? szlugi są jeszcze bardziej chujowe niż przedtem ale odpalasz kolejnego i słuchasz pierdolenia z głośników, miłego pierdolenia. niby jest dobrze, jest ten spokój, nikt i nic nie wyprowadza cię z równowagi, ale czegoś brakuje.
|
|
 |
nie pytaj czemu znowu nie odbieram, czemu snów znowu nie mam, weź mnie puść, bo umieram, nie chcę już żyć jak teraz, chcę zapomnieć, bo nie rozumiem słów, którymi mówisz do mnie, ponoć mam serce z kamienia, WSPANIALE, lepiej by bylo gdybym nie miał go wcale
|
|
|
|