|
znowu zaczęło dziać się tak dużo, a uśmiech coraz częściej nie schodził mi z twarzy, nawet nie wiem czemu, tak wielu rzeczy nie dało się wytłumaczyć, to wszystko było tak trudne, że aż zabawne.. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
zgubiłam się gdzieś pomiędzy kolejnym buchem, a kolejnym łykiem procentów, utonęłam na chwilę w czyichś oczach, a za chwilę zatopiłam się w zupełnie innych ramionach. chaos w głowie nie ustawał, a milion pytań nie przestawało mnie nurtować. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
" gdzieś pomiędzy daj bucha, a żyj dla mnie "
|
|
|
Cześć, mam takie pytanie, zapakujesz się dla mnie w kokardkę i usiądziesz pod choinką 24 grudnia, tak koło godziny 18? Z góry dzięki : * | nieogarniamciebejbe
|
|
|
spijasz wzrokiem z moich warg niewypowiedziane słowa, a ja oddycham pozornym szczęściem, którego nie mam. | nieogarniamciebejbe
|
|
|
Nie wiem kim jestem w Twoich oczach, może wcale mnie w nich nie ma i spokojnie śpisz po nocach.
|
|
|
ciekawa byłam co kryło się za Jego spojrzeniem w moją stronę. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
bałam się, że po raz kolejny zapragnę być Twoja. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
a ona? ona odrzuci wszystkich dookoła, odetnie się od świata, każdemu odmówi spotkania, dokonana dokładnej selekcji, której nikt nie przejdzie, po czym ze łzami w oczach będzie zadawała sobie pytanie czemu jest sama. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
Siedzieliśmy w ten mroźny wieczór w moim pokoju popijając ciepłą herbatę. Na parapecie stała świeczka. Płomień tańczył ukazując gamę barw. Wpatrywałeś się w nią i w skupieniu nad czymś rozmyślałeś. Chwilę później ujrzałam migoczące iskierki w Twoich oczach. Chwyciłeś mnie za dłoń, a na Twojej twarzy pojawił się uśmiech. " Chyba właśnie tak wygląda szczęście... " - powiedziałeś, po czym dałeś mi poczuć ciepło Twoich ust. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
Nawet nie wiedziałam czy on mógłby dać mi szczęście, przecież póki co był tylko osobą, którą mijałam i na którą nieśmiało spoglądałam. Nie wiedziałam, ale chciałam się przekonać. Bo cholernie potrzebowałam kogoś dzięki komu każdy poranek miałby sens, kogoś kto byłby zawsze blisko, pewna cząstka mnie łkała cichutko i ciągle szeptała o braku tej osoby. A co jeśli to właśnie on mógł być tą osobą, jeśli to on potrafił nadać sens mojemu życiu? I nieogarniamciebejbe
|
|
|
bałam się, cholernie się bałam. nawet nie tyle tego, co miało nastąpić tylko tego jak miałam po raz kolejny udźwignąć ten ciężar, nie chciałam się z tym zmierzać. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
|