 |
Mówili na niego lovel, bo podobno był przystojny. Miał branie u kobiet, w ich oczach był taki słodki / Vixen
|
|
 |
Więcej grzechów nie pamiętam, za żaden nie żałuję, jeśli w twoich oczach to grzech odpokutuje. / Trzeci Wymiar
|
|
 |
Ponoć Ci, co do ludzi szacunku nie znają - przegrają / Trzeci wymiar
|
|
 |
Szkoda, że moda jest na bycie skurwysynem. Kozak jest ten co naubliżał swej dziewczynie. / Pono
|
|
 |
Niewielu szczerych spotkasz na tej samej ścieżce, polegać na sobie od zawsze było najbezpieczniej / Sheller
|
|
 |
Upewnijmy się, że ludzie których nazywamy przyjaciółmi są nimi na pewno.
|
|
 |
tego potrzebowaliśmy - czasu. żeby choć trochę bardziej dojrzeć, więcej rozumieć, nauczyć się doceniać. teraz wiem, że warto było poczekać prawie te trzy lata, wciąż myśląc o nim, na swój sposób tęskniąc, nie umiejąc stuprocentowo poukładać życia bez jego osoby. żadna inna dłoń nie dopasowywała się do mojej w taki sposób, żadne inne pocałunki nie wpływały na mnie tak jak te i nie mogę się wyzbyć wrażenia, że nikt tak do perfekcji mnie nie rozgryzł. nie potrafiłam wykazać otwarcie, że czegoś mi brakowało ostatnimi czasy, ale stwierdzam jedno - dawno nie byłam tak szczęśliwa.
|
|
 |
Tak dawno się nie widzieliśmy,nie pisaliśmy jestem ciekawa,czy choć trochę mnie pamiętasz,mój uśmiech,moje załzawione powieki,moje słowa skierwone do Ciebie.Czy wgl pamiętasz,że kiedyś ja i ty tworzyliśmy jedność ?
|
|
 |
każda miłość powinna dostać szansę, nawet jeśli już na starcie jest skazana na porażkę
|
|
 |
Siedzieli u niej w domu. Oglądali jakiś bezsensowny program. Nagle ona wypaliła 'Pamiętasz tego Konrada z imprezy?' Zesztywniał. 'A bo co?' Uśmiechnęła się. 'Był ostatnio na urodzinach Kamila. Powiedział, że chce ze mną być i będzie na mnie czekał.' Wyszedł na taras. Zapalił papierosa. W momencie, gdy do niego podchodziła wybuchnęła śmiechem. Spojrzał na nią pytająco 'Przepraszam Kochanie, ale uwi
elbiam, kiedy się tak denerwujesz.' Znów zatruł płuca dymem. Wyciągnęła mu fajkę z dłoni. Pocałowała delikatnie i wciągnęła z powrotem do pomieszczenia. 'Zabiję go, mogę?' Zaczęła się śmiać. Rzuciła w niego poduszką. 'Ooo nie! Wiesz, że właśnie zaczęłaś wojnę?' Prychnęła. 'Że niby mam się bać?' Biegali po całym domu z poduszkami w rękach i uśmiechami na twarzach. W końcu ją złapał. Objął w pasie i podniósł wysoko. Zaczęła krzyczeć 'Puść mnie wariacie!' Postawił ją na ziemi, ale wciąż trzymał dłonie na jej biodrach. 'Nie puszczę Cię. Tym bardziej, że czeka na Ciebie jakiś frajer.
|
|
 |
To już inny rozdział, ale książka jest ta sama. Jeśli będziesz ruszał nie zagoi Ci się rana.
|
|
|
|