 |
bądź przy mnie, jak kac przy każdym piciu.
|
|
 |
Twoje ramiona – niekruszące się ciasto,
nie pachną miętową maścią.
Ja w twoich ramionach – nieistotny dysonans,
deszcz szczęścia strzał nad przepaścią.
|
|
 |
momentem zwrotnym jest ten w którym nie możesz się rozpłakać bo nie masz już czym. kiedy Twoje ciało nie potrafi zareagować na ten prymitywny ból wbijającego się noża w Twoje plecy przez sam los. mózg nie jest w stanie przetworzyć pytania dlaczego życie tak strasznie kopie Cię w Twoją godność, a Twoje ręce nauczyły się drżeć na tyle mocno, że trzymanie kubka z kawą sprawia Ci problem jak co najmniej u staruszka z pląsawicą.
|
|
 |
stoisz na tym pieprzonym balkonie o 4 nad ranem, znudzona kotłowaniem się w łóżku i niemocą spłodzoną przez niemożność zaśnięcia. w ustach papieros, poruszając tylko zębami kiepujesz za barierkę. dłonie, drżące, zmarznięte w kieszeniach Twojej bluzy. wszystko jest przerażająco szare, a cisza o tej porze porównywalna do tej w horrorze, kiedy morderca poluje na swoją ofiarę. stoisz, marzniesz i powstrzymujesz się od rutynowego płaczu mając świadomość, że zamiast łez z Twoich kanalików wydostałyby się, szklące sopelki zważając na temperaturę i stan emocjonalny Twojego serca, w którym musisz zamykać drzwi zważywszy na przeciąg i panującą w nim pustkę.
|
|
 |
fajny jesteś, dzisiaj śpisz u mnie. ♥
|
|
 |
I gdyby nie to wszystko, to byłoby dobrze, wiesz? A tak poza tym to wcale nie jest okej, nie jest okej, cześć
|
|
 |
Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz 'dobranoc' i nie mogę przez to usnąć.
|
|
 |
dlaczego Bóg nazywa się Bóg? bo Pezet było już zajęte.
|
|
 |
Zaczął się mój żywot ze strachem,
odtąd mieszkam z nim tu pod jednym dachem.
|
|
 |
Nawet mi nie powiedziała, że od dzisiaj nie ma jutra.
|
|
 |
Od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
|
|