 |
Mówię, że on jest przeszłością, a tak naprawdę patrząc w ścianę zmagam się ze łzami. /just_love.
|
|
 |
dzięki demotywatorom mamy kevina w święta na polsacie, mamy też reklamę coca-coli. też bym tak chciała. ja chcę ciebie no. / malynoowa.
|
|
 |
nie zawsze dostaję to czego chcę. już nie pamiętam od kiedy chcę ciebie i jakoś cię tu przy mnie nie widzę. jednak widzisz, nie można mieć wszystkiego. tylko, że mieć ciebie to tak, jakby mieć cały świat. / malynoowa.
|
|
 |
święta, są najbardziej magicznym czasem w roku, wiesz? migocące światełka, głośne kolędy puszczane w radiach. świąteczne piosenki w hipermarketach. sklepowe wystawy, przepełnione tandetnymi choinkami. wymarzone prezenty, które spędzają nam sen z powiek z emanującej z nas euforii. ale nie to jest istotne. najistotniejszy jest bożonarodzeniowy poranek, kiedy siadasz na parapecie i przyglądasz się błyszczącemu białemu puchowi za oknem. kiedy każdy przechodzień na ulicy się do Ciebie uśmiecha, niosąc pod pachą prezenty dla najbliższych. najważniejsze w tym wszystkim jest ciepło, którym wzajemnie się obdarowujemy. jedyną przykrą rzeczą jest fakt, iż robimy to tylko przez te kilka magicznych dni w roku.
|
|
 |
była dla Niego tylko nędzną zabawką z napisem 'made in China', którą odłożył na regał po skończonej zabawie. On był dla Niej, tylko skończonym dupkiem, na którego chciała złożyć reklamacje, ale nie wiedziała gdzie. nazywał ją 'polewaną badziewiem księżniczką'. napięcie między nimi, doprowadzało do szału każdy z ich zmysłów. wzajemna pogarda była niczym podniecenie. nienawidzili się z miłości.
|
|
 |
mam ochotę przedawkować wszystko. począwszy od mleka, przez jointy skończywszy na Tobie.
|
|
 |
i nadszedł dzień, kiedy wywijam życiem jak prostytutka torebką. kiedy do twarzy mi z papierosem w ręku, a moje włosy nasiąka nikotynowy dym. przede mną stoi plastikowy kubek z ciepłą wódką, a na dłoni mam pierścionek od Ciebie. tandetny kicz. ale najwyraźniej stwierdziłeś, że tylko na taki sobie zasłużyłam. uwierz, że już dawno wylądowałby w najbliższym jeziorze, ale niestety jak na złość, nie mogę go ściągnąć. nienawidzę Cię, ale nie do tego stopnia, żeby pozbywać się palca. myślę, że może mi się bardziej w życiu przydać od Ciebie.
|
|
 |
byłam dla Ciebie ideałem, ale niestety wyczerpały mi się baterie. teraz jesteś z inną. spuszczasz wzrok, udając że mnie nie widzisz, kiedy przechodzę obok Was. a ona? ona tylko kurczowo ściska Cię za dłoń, tak jakby wiedziała, że poprzednią noc spędziłeś ze mną. tak jakby zdawała sobie z tego sprawę, że wczoraj weszliśmy do Ciebie na górę. weszliśmy oboje. ja wyszłam z sukienki, Ty wyszedłeś ze spodni.
|
|
|
|