 |
tak bardzo lubię twój ton głosu, że mogłabym słuchać Cię codziennie, codziennie się z Tobą widywać, śmiać się, ufać, nie krępować się ciszą... chcę czuć więcej. zatraćmy się..ucieknijmy w marzenia..Nasze marzenia, które same sobie wymyślamy ..wierze że wszystkie się spełnią..bo marzenia się spełniaja..:*
|
|
 |
- dlaczego zawsze się uśmiechasz jak jesteś smutna?
- bo nauczyłam się śmiać, kiedy chce mi się płakać..
- ale czasami trzeba się wypłakać. nie można wszystkiego trzymać w sobie
- ale tak jest łatwiej..
- łatwiej ?
- przynajmniej nikt nie zadaje zbędnych pytań.. nikt nie wie o co chodzi..
- Twoje oczy i tak wszystko pokazują..
- ale mało kto potrafi zauważyć, że coś jest nie tak..
|
|
 |
Pośród miliona obcych twarzy szukała tej jednej,
której uśmiech znała lepiej niż piosenki Rolling Stonesów. Ciebie :***
|
|
 |
idąc boso przez ulicę, ze szpilkami w ręku, cieszę się kolejnym dniem, jak nową szansą.
|
|
 |
tak, wczoraj Cię kochałam. ale dzisiaj, jestem już trzeźwa.
|
|
 |
obiecał, że mi prywatne niebo, załatwi. co dostałam w zamian? piekło w postaci bezsennych nocy i beznamiętnych wspomnień.
|
|
 |
wracam do domu, przemoczona do suchej nitki, mając awersję nawet na powietrze, kładę się pod łóżkiem. zapalam papierosa i zatrzymuje oddech. właśnie wtedy, dochodzi do mnie, że tak naprawdę nie mam nic.
|
|
 |
bo to Jego kochała dużo bardziej niż wiosnę. to od Niego, była uzależniona dużo bardziej niż od swojego ulubionego kakao.
|
|
 |
lepiej być bezwartościową dziwką, niż porządną dziewczyną. szacunek do samej siebie w dzisiejszych czasach, jest zbędny w codziennym funkcjonowaniu. dziewczyny poniżające się, z brakiem krzty szacunku do własnej mentalności, są lepiej traktowane niż, te które znają własną wartość.
|
|
 |
po tak wielu wieczorach spędzonych z kieliszek wina w ręku, zrozumiałam, że nie warto. szkoda, że dopiero tak późno. za późno o kilkanaście tysięcy oddechów.
|
|
 |
każdego poranka, ubieram na siebie za duży sweter i biegnę na taras, aby powitać dzień porannym papierosem. uśmiecham się do wschodu słońca, naiwnie wierząc, że ten dzień, okaże się mniej pusty, niż poprzedni.
|
|
 |
kolejny mężczyzna jej życia, okazał się skończonym sukinsynem. nie płakała. nie po raz kolejny. nie miała czym. jej łzy, zastąpił histeryczny śmiech, a nieprzespane noce, chodzeniem na terapię, w ramach wyleczenia się z naiwności.
|
|
|
|