|
zbudź się, strząśnij sny ze swoich włosów
|
|
|
i nisko do ziemi
— jak ciało moje do twego —
przywiera moje niebo
|
|
|
i myślę ile jeszcze mam kredytu w Twoim sercu
|
|
|
czułość ma dwie dłonie
nie muszą być
ciepłe
|
|
|
Ślepa jestem. Oślepiona majem.
Nic nie wiem, prócz, że pachną bzy.
I ustami tylko poznaję,
żeś to nie ty...
|
|
|
Przytul mnie mocno w mej trwodze dziecięcej,
Weź twarz mą w ręce, mów mi o miłości —
Mów mi, ty, który wiesz ode mnie więcej,
Że niepotrzebnie boję się ciemności!
|
|
|
więc skończone wszystko między nami
nie zobaczę cię więcej na ziemi
tłukę więc o drzewo koszyk z malinami
pocałunkami naszemi
|
|
|
Wczoraj kwitło moje serce. Dziś jaśmin.
|
|
|
Ty, człowieku, tyś bliski jeden, tyś przemiły,
tyś mojej duszy żywność słodka,
wolę cię, bracie, pełen rozkoszy i siły
niż srebrnego na wierzbie kotka.
|
|
|
Ty jesteś jak paryska Nike z Samotraki,
o miłości nieuciszona!
Choć zabita, lecz biegniesz z zapałem jednakim
wyciągając odcięte ramiona...
|
|
|
Spadnijmy w dół,
Objęci wpół,
Niżej niż wszystko w świecie...
|
|
|
Kradnie jej pół szczęścia —
i byłaby wiecznie ciekawa i nieszczęśliwa,
gdyby nie to, że w mroku,
niechcący, ramieniem
łzę mu otarła z twarzy.
|
|
|
|