 |
|
wiesz, nie ma miłości, jest tylko chemia. zwykły sex i strach, by ktoś inny jej nie miał. wiesz, sam ze ją ściemniasz zbyt łatwo więc olej marzenia i tak każde się spełnia zbyt rzadko
|
|
 |
|
już nie zadzwonisz o czwartej nad ranem by powiedzieć mi, że mnie kochasz. już nie będziemy godzinami kłócić się o to kto jest lepszy Grubson czy Hemp Gru. już nie będziemy wspólnie gotować najłatwiejszych potraw. już nie będziemy ukrywać się przed światem pod puchową kołdrą. już nie będziesz otulał mnie do snu. już nie będziemy się kochać, tak namiętnie aż zabraknie nam tchu. już nie będziesz ocierał moich łez, gdy będę płakać. i już nigdy nikt nie nazwie mnie górnikiem. już nigdy nie wrócisz.
|
|
 |
|
przeraża mnie to jak bardzo uzależniłam się od Ciebie. zdecydowanie za szybko przyzwyczajam się do ludzi. gdy zdobędą moje zaufanie oddaję im całą siebie, pokazuję najskrytsze cząsteczki mojej pikawy. po czasie oni nudzą się i uciekają. jestem przecież taka przewidywalna, trochę zbyt wrażliwa i może za delikatna. martwię się, że postąpisz tak samo jak Ci tamci, że po czasie zmienisz swoje zachowanie na jeszcze bardziej skurwiale, a Twój egoizm, którego masz tony, zawładnie Twoją duszą jeszcze bardziej, a wtedy ja nie będę mieć już innego wyjścia.
|
|
 |
|
związek z Tobą to jak skok na głęboką wodę. przyzwyczajona do wrażliwych chłopaków, latających mi za tyłkiem, byłam zupełnie nieprzystosowana do skurwieli. to ja od zawsze pełniłam rolę tej wrednej, obrażającej się za nic, rozpieszczonej małolaty, to ja zabraniałam facetom palenia szlugów, jarania trawki, wciągania fety i picia alkoholu, to ja decydowałam gdzie idziemy, co robimy i z kim wychodzimy. pasuje mi bycie tą małą dziewczynką, trochę skrytą za mocnym charakterem, bo w Twoich ramionach czuję się bezpiecznie.
|
|
 |
|
nasze pierwsze pocałunki przed przystankiem, kiedy żal nam było nawet paru minut bez dotyku naszych rąk. pierwszą noc przegadaną do rana i pierwszą noc, kiedy nie chcieliśmy mówić nic
|
|
 |
|
myliłam się, Ci za których oddałabym wszystko i zapewniałam się że zawsze będą przy mnie zawiedli. Zawiedli, bo poznali jakąś laskę która zatrzepotała rzęsami a oni już u niej byli, każdy bez wyjątku, pieprząc całe swoje zasady, że nigdy nie pozwolą na to by jaka kolwiek kobieta nimi sterowała, zabrakło tam miejsca dla mnie ponieważ jest Ona, ta której nie odpowiada moje towarzystwo. Ludzi za których byłam pewna i dałabym sobie rękę uciąć zawiedli, kurwa dzisiaj jestem bez ręki. /olkin
|
|
 |
|
a jest we mnie taki stres, że sobie nie wyobrażasz. i co, mam kurwa znowu płakać, że jest mi niedobrze? daj spokój, nie przemęczaj oczu, szkoda Twoich łez. są ważniejsze sytuacje, gdy potrzebne są te krople, kiedy opłakujesz pogrzeb
|
|
 |
|
dawałaś mi tę szanse nieraz, bym się pozbierał, żebym wstał, zobacz, wstałem, ale Ciebie już nie ma
|
|
 |
|
nie umiem wyrażać tego co czuję w słowach. nie wiem co mam Ci powiedzieć. co? że Cię kocham? że wciąż po nocach nie śpię i że wciąż jest źle i nie wiem co mam myśleć
|
|
 |
|
co będzie dziś? nie wiem, nie wiem. to może jeden z Twoich najlepszych dni albo najgorszych i możesz stracić wszystko lub nic
|
|
 |
|
Nie wszystko możemy naprawić, ale zawsze możemy zacząć od nowa.
|
|
|
|