 |
słodko wyglądasz nad ranem pogrążona w śnie kochanie, kolejny dzień wstaje. śpij, mój najcenniejszy diament
|
|
 |
bliscy ranią mnie okrutnie tak, że chciałbym wreszcie odejść. po prostu nic nie czuć tylko znaleźć inną drogę
|
|
 |
oddaje ci serce, w zamian dostałem twoje. idźmy wolnym krokiem, tylko razem we dwoje
|
|
 |
ale na myśl o tobie w sercu czuje ucisk i rzucił bym wszystko gdybyś chciała abym wrócił
|
|
 |
nie brak mi odwagi, by w drodze wracać do wspomnień choć złego co za nami choćbym chciał nikt nie cofnie
|
|
 |
życie potrafi ranić, jak ludzie którym ufamy, mimo że obiecywali, że zawsze już będą z nami
|
|
 |
niespokojnie zerkałem na ciebie i chcialem wierzyć, że z tego o czym myślisz część jest o mnie.
|
|
 |
kocham cię, choć często mówię przykre słowa, one cię ranią, wiem
|
|
 |
kiedyś zmierzałem do szczęścia, dziś nie wiem sam, gdzie biegnę. bo niebo jest już chyba zbyt odległe
|
|
 |
szczęście ma twoje oczy, pragnę w nie patrzeć
|
|
 |
uwikłany w nasze sprzeczne sny. wieczne ja, wieczne ty. wieczne my
|
|
 |
potrzebował jej bliskości, jej słów i wzroku. bez tego wszystkiego celą stawał się jego pokój
|
|
|
|