 |
|
Każdy dzień, był jak cierń, zadawał jej ból, wiesz, choć sama kaleczyła się, by poczuć ulgę
|
|
 |
|
Zamknę oczy, przyjdę do Ciebie w otchłani nocy.
|
|
 |
|
Jak nie wiesz co ci jest gdy jebie Ci do reszty, To zajeb sobie LSD i połóż się na jezdni.
|
|
 |
|
Obudzisz się w środku nocy by poprawić poduszkę. Zobaczysz zamaskowaną postać stojącą nad twym łóżkiem. I już wiesz, że koniec nie będzie dla ciebie miły. A wszystkie najgorsze sny dzisiejszej nocy się spełniły.
|
|
 |
|
nie szukaj powodów. powody są głęboko w nas. powody są dwa. jeden to Ty, drugi to ja
|
|
 |
|
choć szeptałem Ci na ucho 'jesteś moją kokainą', miłość to tylko chemia, pomyłka z serotoniną.
|
|
 |
|
byliśmy jak dwa różne płomienie świecy, czaisz? Ty chcesz ogrzać świat swym ciepłem ja chce go spalić!
|
|
 |
|
widziałem wielki świat, ten świat mnie zauroczył swoim ciepłym litasowej dłoni, dym z mojego papierosa, wsiąka w kuchenny okap, głucha cisza wsiąka w ściany w kolorze łososia
|
|
 |
|
to te chwile gdy w radiu wszystkie piosenki są o Tobie
|
|
 |
|
idź dumnie przed siebie, życie to twoja scena i pierdol farmazony, które słyszysz na swój temat
|
|
 |
|
straciliśmy nadzieje idąc pod prąd tak silny
za rękę z bezczelnością wiesz sami przeciw wszystkim
to nie jest serial tu nadzieja umarła.
|
|
 |
|
wrócić do tych chwil i nie przejmować się teraźniejszością
|
|
|
|