|
znowu zamykam oczy, prześladują mnie zmory, nadal ciągnie się za mną poplamiony życiorys, choć brakuje pokory, wciąż pozostaję szczery
|
|
|
znów alkohol mnie wzywa kiedy los mnie zawodzi
|
|
|
nie chcę już świata zmieniać, ciężko wytrwać mi czasem w swoich postanowieniach
|
|
|
alkohol i te prochy, dziś polegam na sobie, tylko ja mogę stawić czoło własnej chorobie
|
|
|
prawdą jest, że chwilami zapominam o Tobie, moje drugie ja, każe koncentrować na sobie, jestem typkiem z wadami, w sumie jak każdy człowiek, dawno gdzieś zaniedbałem swoje psychiczne zdrowie
|
|
|
moje dłonie są ciężkie, toczę ze sobą bitwy, wiem jak trudno jest czasem złożyć je do modlitwy, brakuje mi pokory, serce krzyczy litości, ziomuś wiem, że nie jestem żadnym wzorem świętości
|
|
|
już wiem kto to przyjaciel, a kto parszywy wróg i będę o tym mówił, jak długo będę mógł
|
|
|
muzyka budzi w sercu pragnienia różnych czynów
|
|
|
już Ci mówię Twoje słowo dzisiaj gówno jest warte, myślisz, że jesteś na górze, tak naprawdę to parter, mówisz: sprzedam to co mam i już zażegnana bieda, ale zapomniałeś, że przyjaźni kupić się nie da
|
|
|
nie chcę znać Cię człowieku, lecz i tak bywaj zdrów, tą znajomość przeliczam dzisiaj na kilka stów,
już Ci mówię, jak widzę to co udowodniłeś, miałeś we mnie to wsparcie, ale wszystko pokpiłeś
|
|
|
masz tu najlepsze wersy, które spalasz jak towar, słowa zawijam w myśli, myśli zawijam w słowa
|
|
|
w sumie męczę się mam dość, lecz czuję że to kara za te puste obietnice i setki daremnych starań
|
|
|
|