 |
W dniu 21 urodzin życzę sobie abyśmy już przestali. Żeby to wszystko co nas raniło ostatnie tygodnie stało się nie istotne. Żebym nie musiała w Ciebie wątpić, żebyś wybrał mnie, kochał mnie. Żebym nie musiała bać się o nas. Żebym znów spała spokojnie między Twoim "dobranoc" i "dzień dobry" i żebym mogła wtulić nos w przestrzeń pod obojczykiem. I żebyś mnie przytulił i przeleciał na kuchennym blacie. I żeby ona już przestała mieć znaczenie i żeby Cię skrzywdziła. I żeby wszystko wspominać dobrze. I żebyśmy się źle już nigdy nie wydarzyli. Nie chcę stu lat i szczęścia, chcę nieszczęścia i katorgi dnia codziennego nawet jeśli będą to tylko dwa dni codzienne. Chcę Cię próbować, smakować i się Tobą bawić... I zapomnieć co nas rozrzuciło na dwa krańce ziemi.
|
|
 |
I nic nie dały godziny na podłodze - nie umiemy już rozmawiać, milczeć, ani nawet wrzeszczeć. Ja już nie wrócę, a Tobie za mną nie po drodze. Wiesz jesteśmy niby na jednej karuzeli ale zawsze po dwóch stronach - nigdy się nie dogonimy i nigdy nie stracimy z oczu. Będziesz zawsze punktem, który sprawi, że świat kręci się mniej. Dlaczego dziś to zbyt mało ?
|
|
 |
Dlaczego zjawia się ktoś kto rozkochuje nas w sobie, uzależnia od siebie, swojej obecności, sprawia, że nie widzimy świata poza tą osobą. Ktoś kto mimo wielu wad wydaje nam się być idealny. Ktoś kto uczy nas miłości i daje poczucie bezpieczeństwa. Ktoś z kim snujemy plany na przyszłość. Ktoś bez kogo nie potrafimy żyć, bo jest dla nas jak tlen. A później tak nagle odchodzi zostawiając nas z tą miłością samą, zostawiając dziure w sercu i miliony wspomnień? Dlaczego miłość wygasa? Dlaczego nie trwa wiecznie? Dlaczego ludzie mylą miłość z zauroczeniem? Nie rozumiem, tak bardzo tego nie rozumiem. / s
|
|
 |
W lodówce tylko dwie butelki białego wina i jedna czerwonego. Trochę lodu w zamrażarce - kiedyś nam wystarczyło.
Dziś dokupiłam jeszcze paczkę fajek, które wypalamy w milczeniu. Nie poskładamy tego...
|
|
 |
W człowieku pokora wyrabia się z czasem, z bólem. Początkowo buntujesz się po każdym ciosie, wstajesz i z duszą przepełnioną heroizmem chcesz walczyć dalej. Im więcej tych porażek tym wolniej wstajesz. W momencie kryzysowym leżysz na belkach i czekasz aż ktoś powie "nokaut" pozwoli Ci nie wstać. U mnie pokora pojawiła się dopiero po całkowitym zwątpieniu...
|
|
 |
To wy - ludzie. To wy mnie niszczycie i uświadamiacie jak bardzo nie chcę żyć, bo nie mam po co, nie mam dla kogo, bo nikt mnie nie chce. Traktujecie mnie jak śmiecia. To wy swoimi słowami ranicie i uświadamiacie jak bardzo jestem brzydka, głupia, nic nie warta i, że do niczego się nie nadaje. Ale możecie się cieszyć, bo przyjdzie dzień kiedy mnie tu już nie będzie, odejdę i wtedy zostanie po mnie tylko nic nieznaczący proch. To będzie chwila szczęścia i radości dla was. Wygraliście. Zniszczyliście mnie doszczętnie. Możecie być z siebie dumni. / s.
|
|
 |
Chciałam być silna, chciałam zapomnieć, ale to na nic, wszystko co budowałam do tej pory rozsypało się w drobny wiór, a ja znów cofnęłam się w tył. I po co mi to było? Po co to wszystko? / s.
|
|
 |
słowa są tak banalne, nie oddają rzeczywistości...
|
|
 |
nie powtarzaj mi, że to nie ważne, wierzę w każde słowo-jak w Ciebie.
|
|
 |
ja nie chcę już tęsknić za tym, czego nie ma.
|
|
 |
byłam zawsze, a jednak nigdy na poważnie.
|
|
|
|