 |
Nienawidzę Cię za wszystko. Za to, że dałeś mi cholerną nadzieję, z której i tak nic nie wyszło. Za nieprzespane noce i litry opłacanych łez. Nienawidzę Cię za wiele rzeczy a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale Cię znam wciąż Cię kocham czując się z tym żałośnie.
|
|
 |
Tymczasem, uśmiechamy się do siebie bardzo sympatycznie, dusząc na wylocie czułe spierdalaj.
|
|
 |
Kiedy cię kochałam, chciałam zacałować każdy milimetr twojego ciała.
Chciałam żywić się twoim oddechem. Chciałam codziennie umierać w twoich ramionach.
Chciałam żyć wiecznie w twoich oczach, dłoniach i pamięci.
Chciałam być kroplą potu spływającą po twoim obojczyku. Zabłąkaną rzęsą.
Pieprzykiem na karku. Każdym twoim przebudzeniem.
- A teraz?
- Teraz nie pamiętam już nawet jak smakują twoje usta
|
|
 |
Za dużo sobie wyobrażam.? Być może Ale wiesz miło byłoby usłyszeć, że jednak coś dla Ciebie znaczyłam
|
|
 |
a najgorsza jest świadomość, że mogło się nam udać.
|
|
 |
Mój język na twej szyi jest szybszy niż Twój puls
|
|
 |
Nawet nie potrafię Cię znienawidzić, nie potrafię być obojętna, twarda jak kamień. Nie potrafię przejść obok i nie mieć nawet jednej myśli w głowie o Tobie.
|
|
 |
Wróć na chwilę, na kilka minut ... bądź, żebym znów była taka szczęśliwa jak kiedyś.
|
|
 |
Przyznaję, nie radzę sobie z samotnością, z tęsknotą, z cholernym poczuciem, że On nigdy nie będzie mój, że na zawsze pozostanę dla Niego nikim.
|
|
 |
może jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję razem wypić za szczęście, które jeszcze nadejdzie!
|
|
 |
No błagam Cię nie rób mi złudnych nadziei.
|
|
 |
Pokazałam Ci, że potrafię czekać. Choć każdego dnia przeżywałam najgorszy horror mego życia, a Ty nic sobie z tego nie zrobiłeś. Tylko dałeś mi tę pieprzoną nadzieję, która trwa we mnie i odejść nie chce.
|
|
|
|