 |
zadzwoń i powiedz coś w stylu:
dzięki za te wspólne chwile
albo
fajnie mi z Tobą było.
tylko tyle.
|
|
 |
Chciałabym wyjechać i zacząć robić cokolwiek wykraczające poza tę zwykłość, którą mam tu. Ja jebie.
|
|
 |
Ze wszystkich barów, we wszystkich miastach na całym świecie on musiał wejśc do mojego.
|
|
 |
Bo nigdy nie myślisz, że ostatni raz jest ostatnim razem. Myślisz, że będzie więcej. Myślisz, że masz wieczność, ale nie masz. Potrzebuję znaku, że coś się zmieni, potrzebuję powodu, żeby iść dalej. Potrzebuję jakiejś nadziei.
|
|
 |
Zastanawiałam się, jak wiele razy wybaczamy komuś tylko dlatego, że nie chcemy go stracić, nawet jeśli ów ktoś nie zasługuje na nasze przebaczenie.
|
|
 |
Pili wino, rozmawiali. Paliła papierosa za papierosem.
Czasami wstawał z miejsce, pochylał się i ją całował.
Ot, tak. Bez powodu. Patrzyła na jego ręce, gdy opowiadał.
Czasami, szczególnie gdy opowiadał o swojej fizyce, używał słów, których nie rozumiała.
Przerywała mu, a on spokojnie wyjaśniał.
Miał wtedy najbardziej niebieskie oczy świata.
|
|
 |
może stoimy tu już godzinę, może pół, może sekundę.
a może ja już nie żyję.
może przetrzymują mnie w jakimś pieprzonym ustępie dla czubków,
w jakimś wyciętym z gazety dla kobiet biało-czerwonym odwyku.
niby wszystko pięknie, a jak tylko się poruszę,
to klej do papieru pójdzie i roz.pieprzę się.
|
|
 |
bałam się, że powiesz 'nie', więc po prostu nie pytałam.
|
|
 |
czasami bywają tak bardzo złe dni, że chce się przestać istnieć przynajmniej na moment. wszystko co zrobimy wychodzi nam gorzej niż zwykle. bo przewrócimy kubek z poranną kawą zalewając notatki które robiliśmy pół nocy, bo zgubimy klucze, bo ostatni autobus właśnie nam ucieknie. bo wszystkie rzeczy, które staraliśmy się zrobić dobrze, wyszły źle. tak bywają takie dni.
|
|
 |
idę wypić za wszystkie moje błędy. ja Cię pieprzę, tylko kto mnie potem odprowadzi do domu?
|
|
 |
napisała kiedyś 'podpalę świat jeśli stracę cię', chciałabym patrzeć, jak świat się pali, jak palą się ludzkie ubrania, ich gospodarka i polityczne wierzenia, dachy kościołów i pieniądze w kasach fiskalnych, nawet jak palą się wszystkie czekolady świata wedel. ale nie da się podpalić świata, nawet wykupując wszystkie zapałki w supermarketach, używając najlepszej podpałki.
|
|
 |
to są te dni, kiedy maksymalnie możemy robić trzy rzeczy na raz, a robimy sześć. Dni, w których kawa i herbata przelewają się strumieniami. Dni rozbitych szklanek, niedopalonych papierosów w paczce. Dni uciekania przed samym sobą, przed problemami, dni nauki, czytania, pisania, recytowania. Dni, w których krztuszę się herbatą, jem za dużo lukru i w których sama jestem jak lukier, bo jestem tak otępiała i zmęczona, że zdecydowanie jest mi wszystko jedno
|
|
|
|