|
wracając ze spaceru, jakoś po 23 szłam sobie przez las. słuchałam muzyki, mając wyjebane na wszystko. pierwszy raz nic mnie nie obchodziło. w pewnym momencie przestałam cokolwiek widzieć. nagle zaczęło przeraźliwie śmierdzieć i coś obiło mi się o oko. nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. szłam odważnie dalej. nagle coś na mnie spadło i przewróciłam się. to był człowiek, który prawdopodobnie powiesił się na drzewie. las trupów, czyżby? rozglądam się- na wszystkich gałęziach wisi ktoś. zarówno mężczyźni jak i kobiety z dziećmi. spodobało mi się to. widzę w tym lesie swą przyszłość. teraz odwiedzam go dość częśto, nie rozumiem czemu nigdy nie ma tam ruchu. czasem też przyglądam się ludziom, którzy przy powieszeniu się podcięli sobie żyły. inspiruje mnie to do dalszych działań. / paktoofoonika
|
|
|
cz. 2 - po chwili podeszła, wzięła go i wyryła na nim moje imię i nazwisko, po czym podcięła mi żyły u drugiej ręki. upadłam. dziewczynka płakała. powoli wchłąnęła mnie ziemia. mój marny żywot- marna śmierć. / paktoofoonika
|
|
|
cz. 1 - czyżbym lunatykowała? jest środek zimnej nocy, wstaję i wychodzę na dwór. nie wiem, czy mi się to wydaje, czy dzieje się to naprawdę, ale za mną idzie mała płacząca dziewczynka z zakrwawionym nożem. odwracam się, kucam do niej i pytam, co się dzieje. ona wybucha płaczem jeszcze bardziej i każe iść mi dalej. droga robi się coraz bardziej wąska. po bokach leżą zniszczone nagrobki z imionami i nazwiskami jakichś obcych ludzi. nagle dziewczynka każe mi się zatrzymać. zatrzymałam się i przykucnęłam do niej. 'podaj mi rączkę'- powiedziała cichutko i słodko. podając rękę wiedziałam, że jej intencje są dobre. podcięła mi żyły. myślałam, że umrę z radości. moje podniecenie śmiercią było nie do opisania. dziewczynka kazała mi wstać i iść dalej. krew tryskała niesamowicie, powoli traciłam czucie w ręce.. maleństwo za mną nadal płakało. 'spójrz'- powiedziała znów cichutko. spojrzałam się na wprost. leżał pusty nagrobek. / paktoofoonika
|
|
|
czy ja przypominam jeszcze człowieka? błąkam się po tym świecie jako niepotrzebna nikomu istota z uczuciami, które powoli zanikają. powoli przestaję czuć, ranię wszystkich wokół swą obecnością na tym durnym i pojebanym świecie, narzekam jak mi źle, zajmuje miejsce w domu. przepraszam, że jestem, że istnieję. nie chcę. każdy człowiek traktuje mnie jak najgorszego wyrzutka. każdy się ode mnie odsunął, nie czuję, że żyję. jeszcze moment, chwileczka, a zginie bezwartościowa Julka. / paktoofoonika
|
|
|
zostawia chłosta sznyty, pozostawia nas z raną. / KaeN♥
|
|
|
tnę się. patrzę w lustro. patrzę na mój wyraz twarzy. wyraźnie jestem zadowolona z wykonywanych czynności. uśmiecham się, szczerze się uśmiecham. podobam się sobie. podobają mi się moje blizny, aczkolwiek nie cierpię mojej porysowanej żyletką psychiki. / paktoofoonika
|
|
|
jestem psychiczna. przechodząc koło apteki myślę o masie tabletek, które chciałabym połknąć popijając wódką. przechodząc koło komisariatu myślę o tym, żeby wejść i zajebać jakąkolwiek broń, byleby mieć sobie czym strzelić w łeb. będąc w kuchni marzę tylko o tym, żeby był jakiś ostry nóż... śmierć! / paktoofoonika
|
|
|
chora psychopatka zamknięta w swym krwawym świecie, bez wejścia dla innych dusz. leżę, czuję się jak najgorsza szmata, jestem szkłem przecinającym skórę, goryczą rozlewającą się z połamanych serc, kwaśnym sokiem nieodwzajemnionej miłości, lodem we wszystkich samobójczych żyłach, cierniami, którymi ukoronowany został Jezus. drżę, krwawię, krzyczę, pluję, wymiotuję.. mój chory świat.. / paktoofoonika
|
|
|
wczuj się w to. bierzesz żyletkę, na początek wbijasz głęboko i jeździsz sobie po skórze. zamykasz oczy. czujesz, jak krew leci coraz bardziej intensywniej. powoli nie zastanawiasz się nad tym, gdzie wędruje żyletka. przejeżdżasz po żyłach, słyszysz pęknięcia. patrzysz na podłogę- kałuża krwi. nim się obejrzałeś, leżysz w niej. spadasz w dół, żyletka została w Twojej dłoni. upadłeś. nie oddychasz. zaciskasz ręce. żyletka połamała się, Twoje dłonie krwawią. próbujesz krzyczeć, lecz nie masz już głosu. samobójca... czujesz ciarki?... / paktoofoonika
|
|
|
depresja, łza, żyletka, krew - moje najwspanialsze przyjaciółki. / paktoofoonika
|
|
|
nie umiem ubrać tego w konkretne i odpowiednie słowa. nie umiem opisać tego uczucia, gdy budzę się nocą, siadam na łóżku i spod poduszki wyjmuję żyletkę i nawet nie zastanawiając się w którym miejscu, robię kolejną sznytę. patrzę na czarne niebo błyszczące się od czasu do czasu migającymi gwiazdami. czuję, jak krew leci po mojej ręce. nie zwracam na to uwagi. kładę się z powrotem spać.. depresja budzi mnie w nocy, odpycha od spokoju i odciąga od szczęścia. pragnie mnie zniszczyć.. tak bardzo chciałabym, żeby jej się udało. / paktoofoonika
|
|
|
|