 |
Nigdy nie pomyślałabym, że moje serce tęskniłoby za zwykłym uderzeniem, które wykonywało na twój widok
|
|
 |
czasami brakuje mi Twojego dotyku, Twojego pocałunku i Twojego uśmiechu
Ty wiesz, że nigdy nie płaczę
|
|
 |
- możesz być bardziej uprzejma?
- to jak prosić o ostatni kawałek czekolady... szczyt chamstwa.
|
|
 |
spadają liście - spada poziom dobrego humoru
wzrasta zmarzlina - wzrasta samotność
nadchodzi jesień- nadchodzi pragnienie ciepła...
|
|
 |
miło czasem pomyśleć, że jestem najważniejsza,
cholernie miło by było mieć wtedy racje.
|
|
 |
mam cię na wyłączność, kilka godzin w tygodniu,
pokłony winnam Ci bić za poświęcony czas...
|
|
 |
|
Jest lepiej. Jestem już inna. Moje serce się zmieniło. Twardniało z dnia na dzień, kawałek po kawałku. Dziś jest już kamieniem. Przestałam się dusić, tęsknota minęła, już nie boli jak dawniej. Życie zrobiło ze mnie zwykłą skałę, twardą i ciężką, zupełnie obojętną. Lepsze to niż bryła lodu, niby twarda - ale w każdej chwili gotowa stopnieć, gdy pojawi się ktoś niczym słońce, rozpromieniający i ocieplający złudnie każdą chwilę. / 61sekund
|
|
 |
Tęsknota, zadaję coraz większe i bardziej bolesne ciosy. | desperacko
|
|
 |
Nienawidzę tego uczucia bezradności, gdy dopijam już zimną herbatę, wymieszaną ze słonymi łzami spływającymi po moich pliczkach i czuję tak ogromną potrzebę tego, żebyś właśnie teraz tu był, a doskonale wiem, że nie będziesz. Ani teraz, ani nigdy. / bezimienni
|
|
 |
może nie jest dla mnie, ale jest mój. / nieracjonalnie
|
|
 |
nie chcę kłamać, udawać, powstrzymywać się od słów, które cisną mi się na usta, nie chcę przez cały czas być cicho, jak gdyby mnie tu nie było, chcę mówić o miłości, o uczuciach, pokazać wszystkim, co robi tęsknota z człowiekiem, jak daleko są w stanie posunąć się ludzie, by zniszczyć czyjeś życie, jakby miało to wynagrodzić ich cierpienia, lęk, nadal nie potrafię ogarnąć umysłem tego świata. / nieracjonalnie
|
|
 |
[1] Wracałam boczną ulicą miasta, w słuchawkach dudnił kolejny kawałek mówiący o różnicach między ludźmi, o niezgodności serc, o tych nieodwzajemnionych uczuciach. Kiedy spojrzałam przed siebie, zauważyłam parę ludzi, nie zwyczajnych, bo choć widać było ich pozytywne nastawienie, byli osobami niepełnosprawnymi. Szli za rękę i za każdym razem uśmiechali się do siebie. Widziałam, że cieszą się sobą, że są szczęśliwi, że przede wszystkim akceptują siebie takich, i wiecie co jest w tym najważniejsze? Są tacy sami jak my, potrafią kochać, potrafią czuć to co my. Choć zapewne wielu ludzi wyparłoby się i powiedziało, że są gorsi. Ale dlaczego? Dlatego, że się tacy urodzili? Że takich chciał ich Bóg? Że może nie zawsze zrozumieją tak wiele i, że nie wyglądają ani nie zachowują się tak samo? A może dlatego, że to my stanowimy tą przeciwwagę i stawiając barierę lepszości, skreślamy całą resztę.
|
|
|
|