 |
Jestem powoli więdnącym kwiatem, w godzinę największych mrozów. Słodyczą zmieniającą się w gorycz nie do dotknięcia.
|
|
 |
Traktowano mnie źle tak długo, aż sama uwierzyłam, że stałam się niegodna nawet dotyku. Pogarda kocha ciszę, rozkwita w ciemności. Delikatnym, wijącym się pnączem dusi serce. Kiedyś ktoś mi powiedział, że obietnice osładzają cios. Dopiero dzisiaj wiem, że wcale ich nie potrzebuję.
|
|
 |
Cała ta drżąca słodycz, którą kochałam i uwielbiałam. Twoje obietnice, wyszeptywane niczym modlitwy. Nie potrzebuję ich.
|
|
 |
Szkoda, że miłość nie trwa wiecznie, że nie kończy się równocześnie. Szkoda, że miłość nie jest ślepa, nie widziałabym, że tak naprawdę już Cię tu nie ma. Więc zamiast kochać za dwoje, pozwalam Ci odejść.
|
|
 |
Gdyby nie Ty, umarłabym. Znalazłeś drzwi, wszedłeś i już. Poznikały stare kartony, obrazy i kurz.
|
|
 |
Wystarczy słowo byś zamienił się w lód. Niezdarny krok byś się zapadł w dół.
|
|
 |
Jego beznamiętne słowa stanęły jej w gardle. Zaczęła się krztusić jego kłamstwami.
|
|
 |
Przecież z nikim jeszcze nie byłam tak bardzo szczęśliwa. Nikt nie był dla mnie tak dobry. Nikomu nie zawdzięczam tyle co Tobie.
|
|
 |
Nie jest tak, że możesz mieć mnie na jakiś czas. Na jakiś czas porzucić, po czasie znów mnie brać.
|
|
 |
Cześć, jestem facetem. Najpierw z Tobą poflirtuję, potem zawrócę Ci w głowie. Będę z Tobą pisał, bo przecież na początku tak trzeba. Będę zaczepiał Twoje koleżanki i gadał z nimi o Tobie. Będę Ci kłamał, potem będę Ci zawracał głowę do tego stopnia, że się we mnie zakochasz. Uszczęśliwię Cię na jedna noc, by następnie po prostu Cię ignorować. Będę przychodził do Ciebie tylko wtedy, gdy nie będę miał przyjaciół. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie możesz nic z tym zrobić, kompletnie nic, a wiesz dlaczego? Bo się we mnie zakochałaś, głupia dziewczyno.
|
|
 |
Jesteś dla mnie najlepszym dowodem na to, że Bóg istnieje i chyba nawet mnie lubi.
|
|
 |
Kazali mi się nie odwracać, więc biegnę. Biegnę, a po twarzy dostaję wspomnieniami, zamykam oczy, nie mogę się zatrzymać. Mówili żebym nie patrzyła w tył, więc nie patrzę. Tylko napieram do przodu, sama, zupełnie sama, bo za mną został on. Nie goni mnie.
|
|
|
|