 |
Zanim zapomni nas alzheimer,
przypomnę ci mokre topy w suche dni latem na ławce.
|
|
 |
Nie szukaj po śmietnikach wspomnień, ludzi ich nie ma.
Kiedyś skakaliby w ogień dziś ognia nie dadzą do peta i co ?
|
|
 |
Kurwa mać ironia losu - mało zdrowia duży sos,dużo zdrowia- nie ma sosu.
|
|
 |
I właśnie tym różnię się od innych dziewczyn. Ja do Ciebie nie wrócę, nie będę robić wszystkiego, żebyś tylko zwrócił na mnie uwagę. Zraniłeś mnie, więc spierdalaj. Nie jesteś nikim specjalnym, nie będę wybaczać, bo nie ma tutaj miejsca na drugą Matkę Teresę. W dupie mam co nas łączyło i co mogłoby łączyć. Nigdy nie będę jakimś ułamkiem, nigdy nie popatrzę już w Twoją stronę, bo tam za duży tłum śliniących się lasek. Poszedłeś na łatwiznę, jak zwykle na skróty, ups, ślepa uliczka. Nie dam Ci satysfakcji, że kolejna wróciła, że możesz robić wszystko, a one i tak przychodzą. Wiesz kto przychodzi? Puste idiotki, które mógłby mieć tutaj każdy, więc czym się szczycisz? Daj spokój, żaden z Ciebie plejer, raczej frajer, który wyznacza swoją wartość przez ilość zaliczeń. Serio? Serio myślałeś, że będę jak tamte, że wrócę, że polecę na tanią bajere o nieistniejącej tęsknocie? Śmieję Ci się w twarz, bo jesteś zerem. Upadłeś tak nisko, że nie ma obok już nikogo./esperer
|
|
 |
Przeraża mnie to, że w życiu będę musiała przeżyć kilka końców, które całkiem mnie rozpierdolą./esperer
|
|
 |
Te wszystkie ciche dni, te wszystkie głuche telefony,
Śpię spokojnie, jak dziecko śpię,
Wiem że to od niego
|
|
 |
Idzie się, na przykład, ulicą i nagle gest przypadkowego przechodnia albo brzmienie czyjegoś głosu nawodzą na pamięć – jakżeby inaczej – tę jedną, jedyną osobę – i naprawdę można by umrzeć z tęsknoty wprost na zakurzonym chodniku.
|
|
 |
Tak pomiędzy wierszami powiem ci,
że gdybyśmy mieli zbawiać świat,
pewnie zostalibyśmy sami
|
|
 |
wtedy powiem ci, jak bardzo cię chcę,
I wszystkie moje tajemnice
O tym mieście, co to widać je w tle,
Jak bardzo go nienawidzę.
|
|
 |
Wstrzymaj puls,
weź tlen,
zabierz całe powietrze,
bo jestem próżny.
|
|
|
|