 |
i tak ewidentnie, w kilka sekund to wszystko straciło swój dotychczasowy sens, gdzieś w tyle zgubiło ten jebany rytm, całkowicie obracając każde z uczuć, każdą obietnicę i to co wspólne, o sto osiemdziesiąt stopni. wiesz, jeszcze wczoraj nad ranem, kiedy to pierwsze promienie słońca przebijały się przez żaluzje, delikatnie rażąc w oczy, byłam pewna, że ten dzień będzie kolejnym z serii tych, gdzie Twoją obecnością w moim życiu, cieszę się bez przerwy, kiedy jeden Twój esemes zmienia realia dnia, że ten dzień nie będzie tym ostatnim, że nie będzie tym, który zakończy wszystko to, w co wierzyłam naprawdę. / endoftime.
|
|
 |
dzisiaj? nie widzę już sensu, łzy spływają po policzku, zakrywam dłońmi twarz, nie chcę, żeby widzieli jak płaczę. czuję ból, przez przełyk przeciska się kolejny milion słów, które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego, być może już nigdy nie powiem Ci, jak tęsknię, jak bardzo Cię potrzebuję i dziękuję Ci, że wciąż przy mnie jesteś, nie usłyszę już Twojego marudzenia, może już nigdy nie zadbasz o uśmiech na mojej twarzy, o to małe szczęście wypisane na ustach. / endoftime.
|
|
 |
tamten wieczór, pomieszanie zmysłów, idealny brak pohamowań, dotyk twojej dłoni, delikatnie sunącej wzdłuż kręgosłupa, wtedy? czas stanął jakby w bezruchu, plącząc ze sobą każdą z minut, wiesz.. wciąż pamiętam zapach tamtych chwil, wciąż pamiętam Ciebie. / endoftime.
|
|
 |
to uczucie, kiedy serce bije mocniej mając w sobie jeden sens więcej. kiedy czujesz, że szczęście zaczyna współgrać z realiami tego jak jest, a na swoich ustach, czujesz uśmiech, zaliczający się jedynie do przyjemności dnia. / endoftime.
|
|
 |
w nocy, łzy uderzają o zimny parapet okna, znowu tęsknisz, znowu ból doszczętnie rozrywa wnętrze, znowu nie masz siły wstać. / endoftime.
|
|
 |
Nie gniewam się. Ja po prostu mam dość, tych rozczarowań, każdego dnia.
|
|
 |
Wylewa sporo łez, bo wie, że nie zasłużyła na taki cios jakim był kres, tego czym żyła.
|
|
 |
co wieczór, żałuję, że nie mogę być przy nim, całą noc słuchać jak marudzi i kłóci o najmniejsze szczegóły, widzieć jak się uśmiecha i kolejno składa słowa w jedną całość. na swoich ustach czuć smak jego warg, ciepły oddech paraliżujący każdy milimetr ciała, przy delikatnych uderzeniach serca, zastępując poduszkę jego klatką piersiową, zasypiać przy nim. / endoftime.
|
|
 |
z dnia na dzień, kiedy to sprawy stają się znacznie poważniejsze, a walka zaczyna toczy się jedynie o Twoje życie, nieoczekiwanie dostrzegasz plusy tego, że masz szansę być tu teraz, oddychać i każdego kolejnego dnia upajać się widokiem, tego co otacza. odkładasz na bok wcześniejsze problemy, pieprzone sentymenty i pamięć, o tych ludziach, z którymi wspólne szczęście, być może przez przypadek, rozdzieliliście na pół. teraz liczysz się tylko Ty, tylko to co jest obok, i tylko Ci będący obok, najzwyklejszy haust powietrza, tlen wypełniający płuca, każde pojedyncze uderzenie serca cieszy, patrząc w lustro widzisz uśmiech, ten prawdziwy choć minimalny. doceniasz to co masz, nie biorąc pod uwagę tego co straciłeś, w tej chwili przeszłość nie ma znaczenia. ~ endoftime.
|
|
 |
|
Kolejne strumienie krwi płynące z moich rąk. Kolejny papieros, który wypala się tak szybko jak ja. Kolejna butelka wódki, która przywołuje wspomnienia - to wszystko co mi po Nas zostało. To wszystko co dało mi dziś życie.
|
|
 |
to wielgaśne szczęście w postaci kilku osób, te kilka słów i maleńkich uczuć, będących podstawą tego jak jest, te chwile, kiedy to uśmiech powoduje nawet ta Ich minimalna obecność w naszym życiu, w sercu. stuprocentowa pewność, że będą już zawsze, że chcą być i są na wyłączność, że to właśnie na Nich, mogę liczyć wbrew temu jak jest, wbrew dzielącym barierom, każdego dnia daje mi siłę, siłę by wciąż tu być. / endoftime. [między innymi, for rapoholiiik pyś.]
|
|
 |
|
Tysiące niesamowicie przejrzystych wspomnień przewijających się jak film w mojej głowie, ktory z każdym kolejnym haustem powietrza kuje w serce coraz bardziej. Dotyka je najgłębiej jak to możliwe dając uczucie wewnętrznego bólu, który w jakiś sposób zabija mnie całego. Osłabia każde uczucie, jakie zaprzątnie choć na chwilę moje myśli i tylko jedno z nich staje się silniejsze - tęsknota. Tęskniąc za wszystkim, co kiedyś było podstawą wyczuwam w powietrzu lekki cień Twojego zapachu. Ostatkami sił powstrzymuję się i nie zaciągam się już tym przesiąknietnym Tobą tlenem. Jesteś teraz moim ratunkiem i niebezpieczeństwem jednocześnie. Wiem, że wszystko co związane z Tobą może mnie równocześnie uratować i zniszczyć w taki sam sposób. Jesteś największym ryzykiem mojego życia. Tym razem nie zaryzykuję. /podobnopopierdolony
|
|
|
|