 |
jesteś i swą obecnością nadajesz sens dniu, kolorem swych tęczówek wywołujesz uśmiech, dołeczkami w policzkach przyciągasz na każdym kroku, tak przerażająco mocno uzależniając od siebie coraz bardziej. przybliżasz swe ciało i bez przeszkód łączysz wargi w tak idealną całość, uśmiechając się przy tym bez jakichkolwiek zahamowań, splatasz nasze place w jedno, ciepłem ogrzewając w dłoni dłoń. | endoftime.
|
|
 |
Ukojenie kolejny raz przynosi jedynie Twój cichy oddech, pomiędzy ciepłą już poduszką, a pomiędzy szyją, która cały czas łaknie Twoich pocałunków, tych muśnięć teraźniejszości. gdzie oddalenie się od nas samych nie istnieje. | Gofer.
|
|
 |
'It's like your screaming and no one can hear. You almost feel ashamed, that someone could be that important, that without them you feel like nothing. No one will ever understand how much it hurts, you feel hopeless. Like nothing can save you and when its over and its gone, you almost wish that you could have all that bad stuff back, so you could have the good.' Rihanna-We found love ♥
|
|
 |
a teraz Mała podnieś się z podłogi, rękawem jego bluzy otrzyj łzy i unieś kąciki swych ust dla tych, dla których Twój uśmiech jest tak długo wyczekiwanym gestem, a do tego najcudowniejszym. cokolwiek by nie mówili, jakkolwiek przez zazdrość ludzie chcieliby zniszczyć Twe marzenia i życie, sama najlepiej wiesz kim jesteś, znasz swą wartość i nie poddawaj się przez słowa tych, którzy tracąc sens własnego istnienia próbują zabrać go również Tobie. otaczają Cię ludzie, którzy bez względy na konsekwencje swego czynu obroniliby Cię, nawet jeśli mieliby poświęcić życie i ucierpieć, pomimo tego co by Ich czekało, uwierz mi, że byliby gotowi ochronić osobę, która znaczy dla Nich coś ponad granice możliwości. | endoftime.
|
|
 |
trzymamy w sobie uczucia, dusimy się nimi każdego wieczoru dławiąc się łzami, analizujemy każdą rozmowę, każdą obietnicę i każdy najmniejszy gest, dzięki któremu wierzyliśmy, że szczęście naprawdę istnieje. pragniemy zniknąć, zapomnieć o tym wszystkim zostawiając po sobie jedynie parę uśmiechów zatrzymanych na fotografiach, kilkaset nic nieznaczących rozmów w archiwum i wspólne chwile w pamięciach innych. w jednej chwili wymazać się z serc ludzi, dla których znaczymy tak wiele, w oczach których jesteśmy tak idealnie szczęśliwi. | endoftime.
|
|
 |
dopiero po czasie dowiadujemy się kim jesteśmy, kim zawsze byliśmy w oczach ludzi, których ceniliśmy ponad własne życie. ile tak naprawdę dla Nich znaczyliśmy, jaką wartość miały te wszystkie słowa, czym była każda obietnica. dopiero po czasie okazuje się, że wszystko co było tak cholernie ważne i cudowne, było niczym, nie liczyło się, że wszystko było ściemą, każdy uśmiech i każda łza dla Nich, była czymś nieważnym. | endoftime.
|
|
 |
momentami nie wytrzymuję, łzy stają się codziennością ukrywaną pod wymuszonym uśmiechem, tylko po to by nikt nie pytał co się dzieje. choć czasem tak idealnie udaję szczęśliwą dziewczynę, dla której życie jest czymś cudownym, to z dnia na dzień kruszę się coraz bardziej, może niepotrzebnie bo przecież, mam wszystko co najważniejsze, ale zrozum, brakuje mi oddechu, Jego oddechu zadedykowanego tylko dla mnie. brakuje mi ciepła tych dłoni, Jego głosu i zapachu, małego 'tęsknię' w wiadomości, dzięki któremu uśmiech na twarzy był przyjemnością.. | endoftime.
|
|
 |
nie chcę nazwać Cię mą przeszłością, nie chcę ze łzami w oczach krztusić się wspomnieniami, próbując zapomnieć o kimś, kogo mogłabym nazwać swym osobistym szczęściem. chcę abyś był codziennością, swym byciem obok, każdego dnia wywołując na twarzy uśmiech. chcę po raz kolejny zaufać, wierzyć w każde słowo wypowiedziane z Twych ust, tak po prostu bez strachu przed tym, że już następnego wieczoru zakończysz sens tego czym żyję. | endoftime.
|
|
 |
co Nas łączy? ta pieprzona świadomość, że nigdy nie będziemy dla siebie kimś najważniejszym, uczucia które z dnia na dzień coraz bardziej gasną, wspólna przeszłość, która jest najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mnie spotkała. | endoftime.
|
|
 |
kąciki ust uniesione ku górze. | endoftime.
|
|
 |
przeolbrzymi głaz, w moim gardle, uniemożliwiający mówienie. i niemoc, bezsilność na taką skalę, że nawet łzy nie chciały ze mnie wyjść siłą, sprzeciwiając się moim nakazom. 10 piętro. butelka, za oblanie naszej miłości. i upadek. Ciebie i złożonych mi obietnic. mój uprzedni krzyk, że miłość dodaje skrzydeł. zaprzysiężenie, że miłość uskrzydla. Twoja chęć pokazania mi, że się ze mną zgadzasz. a jedyną myślą jaka mną targa, jest chęć ponownego zabicia Cię miłością.
|
|
 |
wpatrując się w smugi papierosowego dymu, widzę Twoje spojrzenie. przecież jest dosłownie wszędzie, a ja mimo wszystko powoli zapominam jak nerwowo skurczały się Twoje tęczówki, kiedy wypowiadałeś dwa,niezwykle prymitywne słowa względem mnie. palę. podoba mi się połączenie Ciebie i powolnej śmierci. z każdą kolejną sekundą, nikotywnowego tańca w moich płucach, jestem corazj bliżej końca. papieros za papierosem. sekunda za sekundą. umieram. raz, dwa, trzy - jestem coraz bliżej Ciebie kochanie.
|
|
|
|