 |
Chodź ze mną pod rękę na dach wieżowca, pożegnaj się z lękiem, nie jesteś obca, razem spróbujmy przeciąć chmury dumnie, ludzie? Sami sobie przeczą durnie.
|
|
 |
Sami jesteśmy tu, wiecie to dobrze, kieszenie wypełniamy samotnością po brzeg.
|
|
 |
Jestem wdzięczny za to okazane serce, lecz bólu, gdy odchodzi nie zniosę już kurwa więcej.
|
|
 |
I nie wiem co się stało, że znowu mnie olała. Mówiła, że będzie zawsze - suka, kłamała.
|
|
 |
Była piękna pamiętam, miała spokój na rękach i serce mi pęka, gdy myślę, że jej nie ma.
|
|
 |
Uśmiechała się tak fajnie, pamiętam, niosła mi ukojenie jak ulubiona piosenka.
|
|
 |
Miałaś tam przyjść, podać rękę i mnie zabrać, nie mówiąc nic odprowadzić mnie na kwadrat.
|
|
 |
Szkoda, że nie umiem żyć tak jak reszta.
|
|
 |
Znów udawać, że jest dobrze, a nie jest dobrze od dawna? wczoraj w nocy nie spałem, która to noc z rzędu i ile to jeszcze potrwa zanim zgaśnie to zło w sercu?
|
|
 |
I nie pytaj mnie więcej co słychać, to samo co zawsze i żal mam do życia.
|
|
 |
Czuję radość i smutek, czuję ból i euforię, mam twardą dupę połączoną z kręgosłupem.
|
|
 |
Już nie mówię, że mi wszystko jedno patrząc w podłogę. Jest ciemno, jest zimno, ocieram z czoła krople.
|
|
|
|