 |
To jest jakiś popieprzony wyścig, zauważyłeś? Kogo serce zostanie szybciej sprowokowane, komu uda się wywołać większą zazdrość, kto dłużej wytrzyma w deficycie tego drugiego... kto pierwszy stwierdzi, że to już nieskromnie przekroczyło granicę seksu ~ chimica
|
|
 |
Zakłada spodnie, śmiejąc się melodyjnie. - Prysznic, nimfomanko, tylko Ty mogłaś to wymyślić... - mruczy w krótkiej przerwie. Odgryzam się: - "Nie, nie pójdę", "Nie idę pod żaden prysznic", "Nie!", "Coś Ty, żaden prysznic", a potem leci pierwszy do łazienki, gratuluję. - Bo ja nie wiem, co Ty chciałaś. Prysznic, czemu? Żeby było romantycznie czy jak? - pyta przyglądając mi się uważnie, a teraz to ja wybucham śmiechem. - Romantycznie, ta? Ach... no jasne - ledwo z siebie wydobywam. I to tylko taki wstęp do naszego pożegnania, kiedy gwałtowanie znajduję się na Nim oplatając Jego biodra nogami i mruczę "no daj buziaczka, romantycznie będzie", a gdy śmieje się i wychodzi, ja na boso zbiegam za Nim po schodach. Odwraca się, całuje mnie gwałtownie, a "cześć, moja wariatko" roznosi się przez kolejne pół minuty po klatce schodowej ~ chimica
|
|
 |
I to jest ten zbieg okoliczności, który akurat tej nocy zmusza Cię do zostania w domu. I kolejny zbieg, który łączy się z tym pierwszym, który dotyczy mnie, bo to ja pojawiam się wówczas na dobrym balecie. Ty, rozmawiając ze mną przez telefon, słyszysz jak nagle pojawia się jakiś koleś, ciesząc się, z kolejnego, cholernego zbiegu okoliczności, bo mnie spotkał. I to Ty piszesz następnego dnia. I wciąż nawijasz tematy, pierwszy raz od miesiąca. Bo trochę Cię to wkurwia, trochę jest nie tak jak miało, trochę nie jestem Twoja tak jak chciałeś ~ chimica
|
|
 |
Widocznie nie mam prawa. Nie mogę Cię chcieć. Nie mogę wymagać więcej. Nie posłuchasz żadnej z moich próśb. Nie interesuje Cię to, że chciałabym Cię częściej. I na dłużej. Że chciałabym spróbować czegoś nowego. Chciałabym Ci ulec, na chwilę przestać dominować. Chciałabym ślady po Tobie na swoim ciele, i vice versa - chciałabym widoku moich działań na Twojej skórze. Cholera, to nic nie znaczy dla Ciebie. A ja ulegnę dzisiaj znów Twojemu uśmiechowi, ostatni raz, bo coś kurczy mi się w podbrzuszu. Ten ostatni raz, bo wieczorem znajdę kogoś, kto Cię zastąpi i kto zasypie mi pocztę, a nie urwie rozmowę zadyszanym "nie mogę rozmawiać" ~ chimica
|
|
 |
Jedni żyją z przesytem,inni za wiele nie mają.
Jedni stwarzają problemy, inni ich ciągle szukają.
Nie lubię słów bez pokrycia.
Tych którzy za wszelką cenę, idą po trupach do celu.
Myśląc,że osiągną wiele.
|
|
 |
Pazerni i egoiści ,takich wręcz nienawidze.
Los jest nie sprawiedliwy,gdy kładzie kłody pod nogi.
Nie lubię braku rozwiązań,nie lubię bez wyjścia drogi.
|
|
 |
Raczej nie szukam szczęścia tam gdzie go nie ma.
Nie lubię się pchać raczej tam gdzie nie trzeba.
Moje problemy,moje życie, moja sprawa.
|
|
 |
Nie lubię złości,podłości,powodów do zazdrości,
Fałszywych przyjaźni, i ślepej naiwności.
Odpowiedzialność,szacunek i lojalność.
Nie lubię gdy kłamstwo nazywa się prawdą.
|
|
 |
Nie,nie lubię agresji i nie unoszę się pychą,
Wolę być pokojowa, nikogo nie brać na litość.
|
|
 |
Nie lubię kłamstwa i chamstwa.
Nie lubię fałszu i lansu .
Tych którzy są idealni,którym brakuje dystansu.
Nigdy nie lubię udawać.
Raczej uważam na słowa.
A jeśli chcesz mnie oceniać, najpierw musisz mnie poznać.
|
|
 |
Precz z udawaną przyjaźnią,sama dam radę ze wszystkim.
Zamiast znajomych na siłę,wolę mieć kilku najbliższych .
|
|
 |
Tu rosną zła kwiaty
Wóz albo przewóz
Niosą łzy a nie radość
Wyjdź tu faktom naprzeciw
|
|
|
|