 |
Tęsknie za tym co było kiedyś, za wolnością, za spokojem, za ponurymi i depresyjnymi dniami, za starymi książkami ciśniętymi w kąt, za sobą jaką byłam kiedyś, za osobami które dla mnie znaczą wiele do dziś, za dawnymi znajomymi, za czasem który minął i za który bym tak dużo dała by wrócił. /ladyingreen
|
|
 |
1 Unoszę złotą filiżanką nadziei z parującą cieczą w środku, zastanawiając się czy kawa będzie mieć ten sam smak co zawsze. Przykładam do ust chłodną porcelanę wspomnień, wpadając w sidła niewytłumaczalnego pragnienia, które objawia się w postaci déjà vu. Przed oczami rozwija się obraz, który wprawia w nieprawidłowy rytm, zszyte chirurgicznie przez rzeczywistość serce. Z oczu zaczyna wypływać płyn, przeźroczysty, gorzki, a może słony, a może słodki jak Jego usta, które idealnie komponują się z czarnymi oczami. Jest. Wpada jedna kropla do szkła trzymanego w dłoniach, tuż przy twarzy. Przeglądam się w tafli kofeiny, przesyconej zapachem ubiegłych miesięcy, Naszych, wspólnych. Serce zwalnia, tak nagle... obejmuje mnie, trzyma kurczowo w swoich silnych ramionach, całuje, szepcze, pląta włosy, gryzie wargę, szyję, trzyma rękę na prawym pośladku. /happylove
|
|
 |
Siedziałam pochylona na jednej z opon, rysując coś patykiem na ziemi, doszedłeś do mnie i ukucłeś obok, spojrzałeś w moje oczy i powiedziałeś - pamiętaj nie tylko On martwi się o Ciebie, ale ja też jestem. /ladyingreen
|
|
 |
To niesamowite ile można wyczytać z oczu. /ladyingreen
|
|
 |
Nie mogę przestać myśleć o tym co się wydarzyło parę dni temu, nie mogę zapomnieć słów jakie padły z Twoich ust, nie mogę tak po prostu przejść na porządek dzienny kiedy mam kompletny haos w głowie. Nie wiem co znaczyły te słowa, może były po prostu stekiem bzdur, ale dlaczego tak wciąż o nich myślę i nie mogę przestać. Wspomnienia i myśl o tym, że już nic nie będzie takie same nie dają mi spokoju. /ladyingreen
|
|
 |
Byłeś wzburzony kiedy On ze mną flirtował, ale mnie się to tam podobało ;p /ladyingreen
|
|
 |
Nie rozumiem w jakim momencie przestało mi już tak bardzo zależeć na Tobie jak kiedyś, może łudziłam się że będzie coś z tego na siłę, może to nie Tobie powinnam oddać moje serce, niby kiedy przychodzą wątpliwości to nie jest to miłość, zaczęłam się zastanawiać co ja tak na prawdę chce. /ladyingreen
|
|
 |
I to ja robię błędy, ja mówię za dużo, ja wcześniej się nad tym nie zastanawiam, plotę bez sensu i potem mam dostawać za to baty. Przeze mnie to się psuje. Mi trzeba tego wszystkiego dopakować, żeby obciążyć moje sumienie, żeby załączyć wyrzuty sumienia. Ja jestem tą złą, zrozumiałam. Za każdym razem coś się kończy przeze mnie. Tylko powiedz mi w takim razie - dlaczego kurwa to ja płaczę? Dlaczego nie mogę mówić, choć mam w głowie pełne, składne zdania, ale cholera, nie, nie mogę, bo mam zaciśnięte gardło? Dlaczego mi jest tak zimno, pusto, mam ochotę się zachlać po prostu, położyć gdzieś - w tym deszczu, w błocie i nie pamiętać? Dlaczego ja, skoro podobno nie mam serca, a cała ta relacja jest mi w chuj obojętna?
|
|
 |
Nigdy nie mów nigdy, w życiu się różnie zdarza, nigdy nie wiesz co Ciebie może spotkać. Nigdy nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę, bo życie jest zbyt zmienne. /ladyingreen
|
|
 |
Zagłuszałam swoje myśli, uczucia, robiłam tysiąc rzeczy na minutę, by tylko nie myśleć, nie pamiętać, tłamsiłam uczucia w sobie, łykałam jedno za drugim by nie myśleć, piłam co popadnie, oszukiwałam samą siebie, wspomnienia zamknęłam za sobą, brnęłam w nicość, kryjąc w sobie swe obawy i pragnienia. Udawałam, że jestem szczęśliwa, pomijając to że się zupełnie zagubiłam, a wszystko tak szybko zabrnęło, zbyt szybko wszystko się działo, nie wiem czy dobrze zrobiłam że Ciebie wybrałam, po prostu już tego nie wiem i niczego nie jestem pewna. Zalałam wspomnienia, zatraciłam siebie. /ladyingreen
|
|
 |
Pamiętaj nigdy nie możesz poddać się, nawet jeśli upadniesz to miej siłę się podnieść, zbyt wiele jest rzeczy poukładanych, zbyt komplikujesz sobie życie, zbyt złożona jesteś, a sztuką życia jest cieszyć się z małych rzeczy. /ladyingreen
|
|
 |
Płuca odbijały się o łopatki od ostro przyspieszonego oddechu. Serce się poddawało - wcale nie z tego wysiłku. Dobiegłam. Zatrzymałam się, łapiąc pośpiesznie równowagę na krawędzi tego życiowego urwiska i próbując się otrząsnąć, by nie zrobić sobie jakiejkolwiek krzywdy. Przy zasypianiu łzy podświadomie już wydostawały się spod powiek, ale to poranki były największą katorgą, gdy zmęczenie ciała opadało, a dusza była wycieńczona jak po najgorszym scenariuszu snu i z każdą sekundą dotkliwiej uświadamiała sobie, że to nie to, lecz rzeczywistość.
|
|
|
|