 |
wiem co czeka nas jutro jak nie złapiemy chwili, w kółko to samo gówno, takie sam wynik przewidzieć nie trudno.
|
|
 |
Nikt mnie nie zna. tak naprawdę. banał. bolesny banał.
|
|
 |
ze stoickim spokojem weszła do mieszkania, w którym zostawiła wszystkie bolesne wspomnienia. nie wiedziała czego ma się spodziewać. czekała na jego ruch. podszedł do niej i przytulił ją jak kiedyś. jej serce zabiło mocniej, a łzy mimowolnie pociekły po policzkach. nie potrafiła go puścić. był jej nieopisanie bliski, a w tej sekundzie należał wyłącznie do niej. na tą chwilę czekała tak długo. marzyła o niej całymi godzinami. niespodziewanie odsunął ją od siebie i spojrzał jej prosto w oczy. -nareszcie wróciłaś-powiedział, doprowadzając ją do szaleństwa.
|
|
 |
JEBANE DNO JEST PO TO, ŻEBY SIĘ OD NIEGO ODBIĆ!
|
|
 |
|
To nie kilometry są problemem w związkach na odległość, a czas. Czas wszystko zmienia, niszczy i obraca w proch. A co jest gorsze niż nienawiść? Gorsza od nienawiści jest obojętność. To ona ciągnie na dno, doprowadza do nieporozumień i rozpadu wszystkiego, co budowało się przez nawet i lata.
|
|
 |
Wkurwiające jest to, że teraz kiedy kogoś prawie mam, pojawia się tyle zajebistych facetów.
|
|
 |
strzał. upadłam na podłogę. próbowałam nie płakać, przecież zawsze byłam tak silna, dominowałam w związkach, a teraz. co się dzieje? chyba naprawdę kocham. powinnam uciekać, ale nie mogę. będę milczeć. nachyla się nade mną. drżę. -Mała, Mała, proszę powiedz coś, Kochanie, przepraszam. wybacz mi. delikatnie dotyka mojego obitego policzka. znowu jest słodki, kochany. powinnam wziąć się w garść i wstać mimo bólu, ostatnio rzadko mnie przytula. nie mogę. czekam. bierze mnie na ręce i kładzie na łóżku, przykrywa kocem, głaszcze moje roztrzepane włosy. -Słoneczko, proszę, powiedz coś. zaczynam płakać. wzbudza to jego gniew. czuję, że stara się opanować, by znowu mnie skrzywdzić. trzask. kilka talerzy spada na podłogę. podnoszę się szybko, uciekam bez butów. -wybacz-krzyczę w drzwiach. wpadam do domu, przytulam ojca. -miałeś rację Tatusiu-szepczę przez łzy.
|
|
 |
Mój świat się czasem rozpada, czasem nawet często.
|
|
 |
-więc mam na Ciebie poczekać, tak? dobra, zostanę na boisku. nie ma sensu, żebym szła w Twoją stronę, skoro i tak tu przyjdziemy. dobra na razie. rozejrzała się w koło. obserwowała go. jej piwne tęczówki przysłonięte okularami lśniły nienaturalnym blaskiem. zamyśliła się. wybudził ją ciepły głos. -hej, masz może papierosa? spojrzała w górę, zobaczyła jego słodki uśmiech, wymiękła. -mam, ale pójdziesz ze mną kawałeczek dalej. moja rodzinka nie wie, że palę. -spoko, skończę partię. poczekasz? -okey. pięć minut później zmierzali w kierunku placu zabaw. rozmawiali o wszystkim i niczym. usiedli na schodkach schowanych za mirabelką. odpalili szlugi. -ej, ale Ty masz ładne oczy-rzuciła mu nagle. -dziękuję, a Ty cała jesteś ładna. -pamiętaj za prawdę się nie dziękuje. byli coraz bliżej siebie. ich usta chciały się zbliżyć. -ej, co wy tu tyle robicie. czekamy na was. chodźcie - kolega przerwał im piękną chwilę. uśmiechnęli się do siebie znacząco, wiedząc, że to dopiero początek.
|
|
 |
najgorsza jest świadomość przez co dotyka się dna. wspomnienia potrafią wykończyć człowieka. powodują bezsenność, brak apetytu, ale coś jeszcze. niechęć do ludzi. strach przed zawieraniem nowych znajomości. ból. zaprzyjaźniamy się ze srebrną przyjaciółką. jest ostra. jej dotyk na skórze, dodaje nam skrzydeł. wmawiamy sobie, że ona jest jedynym rozwiązaniem. zapominamy o makijażu, nowych ciuchach i znajomych. również ludzie z czasem zapominają o nas. jesteśmy sami. największy wysiłek wkładamy w to, żeby wstać rano i pójść do szkoły. czasami nawet to się nie udaje. z dnia na dzień jesteśmy coraz niżej i niżej. wszystko przez jedną osobę, która zmieniła nasz cały światopogląd. skrzywdziła. uciekła. zostawiła.
|
|
|
|