 |
|
rozkochałeś mnie w sobie, pokochałam Cię tak mocno że nie chciałam Cię odstępować na krok, nawet na jedną sekundę. a potem rozdarłeś mi serce i pozostawiłeś samą, bez miłości, bez szczęścia, bez uczuć, bez radości i chęci do życia.
|
|
 |
|
Co z tego, że umiem się uśmiechać skoro nie umiem żyć?
|
|
 |
|
Jakoś nieprzyjemnie jest mi patrzeć na jego miłość do innej dziewczyny.
|
|
 |
|
A on? A on to już tylko facet. Żaden 'mój', żaden 'najukochańszy'. Co z tego, że dla mnie zawsze będzie tym najważniejszym, najlepszym, najzabawniejszym, najprzystojniejszym?
|
|
 |
|
Szczęście? Chwilowy stan, który chyba wolę ominąć, aby uniknąć ogromnego cierpienia, jakie po nim przychodzi.
|
|
 |
|
Chciałabym wyjść z tego cało. Niestety. Moja dusza już umarła.
|
|
 |
|
Myślę, że ten uśmiech to już tylko przyzwyczajenie...
|
|
 |
|
Od początku boga nie ma. Nikt go nigdy nie widział, co masowa schizofrenia ? / Fokus-mistrz.
|
|
 |
|
Wzbudzić nadzieje a później z tego kpić.
|
|
 |
|
Usiadła obok mnie, czułem jej ciepło. 'Zaciągałem się' jej zapachem, uzupełniając nim całe moje wnętrze. Wiem, że odejdzie, a musze mieć coś na zaspokojenie mojego głodu narkotycznego, gdy później nie będzie jej obok mnie. /podobnopopierdolony
|
|
|
|