|
Siedziałeś w barze jak co weekend, chlałeś, niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć.
|
|
|
I gdy spotkacie się przypadkiem gdzieś na mieście, jest jakoś dziwnie, cholernie śmiesznie, rzucone cześć ot tak po dłuższej chwili, pustka pomiędzy ludźmi, którzy przecież razem żyli.
|
|
|
wyniosłem wiele z dzieciństwa, to nauka, ale nigdy nie wiedziałem, czego sam w tym życiu szukam.
|
|
|
Jest jeden problem, nie umiem odpuścić tak łatwo i poddać się na wiatry losu nawet nie walcząc.
|
|
|
dzisiaj idę po zwycięstwo, oni niech tym sobie gardzą i choć głowę w chmurach często mam, nie jestem gwiazdą.
|
|
|
chuj, ludzie nie znają mnie, a pieprzą podejdź i spytaj jak naprawdę ze mną jest ziom.
|
|
|
I w sumie chuj w to, bo mi żyje się spoko dziś, kiedy nie muszę ciągle myśleć o co chodzi Ci i rzucam jebaną niepewność, bo mam przy sobie taką pannę, która jest ze mną.
|
|
|
Dziś jesteś z nim i to nie jest moja sprawa, bo bywały dni, kiedy nawet piłem za was.
|
|
|
gdzieś tam po siódmym piwie, coś się zmieniło, zacząłem mówić sobie że to między nami, to nie jest miłość.
|
|
|
Siemasz, co tam? jakieś piwko zmotasz? spoko, mogę iść, pogadamy o głupotach.
|
|
|
Poszedłem tamtego dnia do tamtego baru, piłem tamto piwo, Ciebie tam nie było - żałuj, zostawiłem pierdoloną kupę szmalu, alko wypłukało ze mnie wszystko, oprócz żalu.
|
|
|
Ale pomyśl jak to jest kiedy braknie Ci nadziei, w takim młodym wieku kara za to że żyjemy.
|
|
|
|