lód w mojej krwi; rani moje żyły i czuję chłód kolejnych dni
które pewnie jeszcze przeżyję
weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź
i stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę
chciałabym z Tobą pójść lecz nie umiem stawiać kroków
nie pamiętam już jak mam czytać z Twoich oczu
nie potrafię wypowiadać słów
i w milczeniu odgaduje co mógł znaczyć ruch Twoich źrenic
i na pewno nie odgadnę czy chcesz ze mną pójść przez szaleństwo.
Pamiętasz kochanie ułoży się co by się nie działo,
Tego nie da się posklejać,
To już popękało.
Tak, to ja dla Ciebie do podkładu
Tego układu nie miał prawa nikt zniszczyć,
Są chwile, że żałuję, że się poznaliśmy.