 |
Myliłeś mnie z zabawką, a wiesz jaka jest różnica? Samochodzik możesz posklejać i nadal będziesz mógł się nim bawić. Ja się rozpadłam na miliony kawałków i każdy cierpi z osobna, nie poskładasz mnie./esperer
|
|
 |
Wiem, że nadal o to dbasz. Nie jesteśmy razem, a ciągle czuję,że jestem bezpieczna, bo choć Ty sam tak cholernie mnie raniłeś, to nigdy nie pozwoliłbyś na to komuś innemu. Nie ma dnia, w którym nie patrzyłbyś na mój profil na fejsie, nie sprawdzał opisu na gadu i nie dzwonił z nieznanego numeru tylko po to, żeby usłyszeć mój głos, który już nie drży od łez. Martwisz się, no nie? Nie możesz sobie wybaczyć, że to Ty zmusiłeś mnie do porzucenia marzeń o tej szczęśliwej miłości, że to Ty kazałeś mi dorosnąć z dnia na dzień. Przecież wiem jak jest, przecież wiem, że nie mijamy się przypadkowo, że serca nie biją szybciej bez powodu. Niby już odszedłeś, ale ciągle jesteś, ciągle wracasz i nie umiesz się zupełnie odciąć. I wiesz co? Ja Ciebie też. /esperer
|
|
 |
Wszyscy popełniamy błędy. Jedne mniej, drugie bardziej bolesne ze swoimi konsekwencjami. Czasami wystarczy przepłakać jedną noc dla tej potrzebnej ulgi, a czasami kilka lat to za mało, żeby zapomnieć o bólu związanym z tą chwilą. Czasami tak bardzo chciałabym cofnąć czas i wybrać inną drogą. Wtedy na pewno mój błąd nie nosiły Twojego imienia. /esperer
|
|
 |
nie , nie . on już nie jest mój . właściwie może sobie go Pani zabrać , mogę też powiedzieć jaki będzie wobec Pani. będzie szaleńczo niby-kochał , potem zacznie kłamać , a na końcu zdradzi . sama to Pani odkryje , powodzenia | kropeczka7127
|
|
 |
Owszem, nie jestem ładna. Nie mam dobrej figury, tu i ówdzie mam za dużo bądź za mało. Nie jestem też oszałamiająco mądra ani zdolna. Jestem też niezgrabna i infantylna. I za bardzo się wszystkim przejmuję i wyolbrzymiam problemy. Jestem też cholerną zazdrośnicą. A no i jeszcze
jedno. Kocham Cię nad życie, frajerze.
|
|
 |
'za przyjaźń, bo bez tego nie doszedłbym nigdzie,
choć z roku na rok, coraz mniej nas na tej liście..'
|
|
 |
'200 km na godzinę.
-Zwolnij, boje się.
-Nie bój się jest fajna zabawa...
-Proszę zrobię wszystko jak zwolnisz.
-Dobrze, przytul mnie bardzo mocno.
... - Dobra, dobra ale zwolnij.
Dziewczyna go przytuliła.
-Czy mogłabyś ściągnąć mój kask bo mi przeszkadza i założyć na siebie.
Dziewczyna zdjęła kask z jego głowy i włożyła na siebie.
-A teraz mnie pocałuj i powiedz ze mnie kochasz.
-Kocham Cie.
Dziewczyna pocałowała go.
Następnego dnia w gazecie:
>W wczorajszym wypadku dwuosobowym który się wydarzył w mieście zginęła jedna osoba, okazało się że kierowca motoru, w połowie drogi dowiedział się ze jego hamulce nie działają, a więc dał swojej dziewczynie kask i kazał jej powiedzieć, że go kocha i poczuć ostatni pocałunek po czym oddał swoje życie dla niej."
|
|
 |
-Au!!! Coś Ty! A to za co?!
-Nie ma znaczenia, to już przeszłość. Hehehe
-Ale nadal boli!
-O tak! przeszłość często boli...
|
|
 |
- Pójdę do szafy. - Po sukienkę? - Nie kurwa, do narni idę. //I.
|
|
 |
Spojrzała na zegarek. 23:23. ' dość ' szepnęła sama do siebie. Wyciągnęła zza łóżka swoją walizkę i spakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Po cichu wyszła przez tylne drzwi. Szła długimi chodnikami przez ciche miasto. Jej twarz pokrywały chłodne krople łez, ale nie zatrzymywała się, ciągnęła za sobą ciężką walizkę. Tak ciężką, jakby dźwigała w niej Jego ciało. Dotarła na peron. Przejrzała możliwe najbliższe odjazdy. "Kraków" szepnęła, spojrzała na zegarek. "za trzy minuty" powiedziała przez łzy. Odwróciła się. przez zaszklone oczy zobaczyła Jego. Stał tak blisko, że wymieniali się już tylko oddechami. "Nie rób głupot" szepnął Jej do ucha. "to nie są głupoty" odpowiedziała płacząc. "Jesteś na tyle słaba, że uciekasz od własnych problemów"? "Nie! uciekam jak najdalej od takich frajerów jak ty! od takich typów, którzy potrafią ranić!" "i co zrobisz w tym Krakowie?" "Umrę, bez Ciebie" szepnęła wsiadając do pociągu.
|
|
 |
Nie chciała od niego nic, prócz bycia przy nim. Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił..
|
|
 |
- masz zadanie z matmy ? - a mam. - dasz ? - może ... - powiedział, przygryzając wargę. - dzięki. - ze śmiechem, wyciągnęłam zeszyt z Jego ręki. w pięć minut odpisałam te kilka ćwiczeń, usiadłam, oglądając zeszyt. podczas gdy studiowałam Jego pochyłe pismo, szatnia pustoszała. zostaliśmy tylko my. zadzwonił dzwonek, podniosłam się, biorąc torbę na ramię. stanął w wejściu do szatni, zagradzając mi drogę. - przepisałaś ? - mhm. - to teraz wypadałoby podziękować. - powiedział, figlarnie się uśmiechając. - dziękuje. - powiedziałam, patrząc Mu w oczy. - eee, ładniej. - nalegał. - baaardzo ładnie dziękuje. - odpowiedziałam, starając się opanować szalejące w brzuchu motyle. - nie starasz się, koleżanko. - stwierdził. było pięć minut po dzwonku. - czekam. - ponaglił. pod wpływem impulsu wspięłam się na palce i na ułamek sekundy złączyłam nasze wargi.- może być ? - szepnęłam i nie dając Mu czasu na ochłonięcie, przecisnęłam się obok i z łomoczącym sercem pobiegłam na lekcję.
|
|
|
|