|
Dzisiaj mówię sobie ostatecznie: koniec z Tobą.
|
|
|
możesz mieć życie poza okręgiem mojej przestrzeni. jak długo cię nie widzę mam szansę na własne życie. na szczęście, już dawno się poddałeś, schowałeś w swoim małym światku. twoja wola walki po raz kolejny się wypaliła, pozwalając mi powrócić do świata żywych.
|
|
|
Ej kochanie, mnie nie interesuje Twoje bycie na chwilę, ja potrzebuję czegoś więcej.
|
|
|
I odkładaliśmy wszystko na później, bo przecież jeszcze tyle czasu przed nami było, aż w końcu ten czas minął.
|
|
|
A teraz tylko szara codzienność, w której nie ma Ciebie, a przecież miało być tak pięknie.
|
|
|
Czekam aż wszystko rozwiąże się samo, na chwilę, gdy przyjdzie szczęście, a ja po prostu sie pojawię bez zbędnych słów. Złudna postawa, ale najprostsza i nie zmusza do bolesnego zaangażowania.
|
|
|
nie wiem, chyba już nie potrafię kochać.
albo gniew ukrył gdzieś miłość w twoich oczach.
|
|
|
czy można kochać po to, aby potem nienawidzić?
i rzucać w siebie błoto, wcześniej razem tydzień w tydzień ..
|
|
|
marzy, bo ma czym. marzy, ma o kim, nie patrząc na boki.
darzy ją sobą, po czym razem w obłoki stawiają kroki.
|
|
|
gdzieś na przedmieściu, gdzie usłany różami placyk.
tam w czułym objęciu, tańczący z lalkami pajacyk.
znienacka ją zobaczył, łyka rzucony haczyk.
calutki boży świat patrzy jak ona ma go na tacy ..
|
|
|
otwieram oczy i niestety wciąż jestem tutaj ..
i tylko marzyć może mi się świat, tonący w uczuciach.
|
|
|
nie patrzę na cudze kroki, chodzę gdzieś obok.
|
|
|
|