 |
Zawsze mogłeś znikać na dzień, dwa, tydzień, miesiąc. Mogło Ciebie nie być przy mnie nawet kilka, pieprzonych miesięcy, kiedy traciłeś wszelaką łączność z rzeczywistością. Kontakt równy zero, żadnych wieści, żadnych wiadomości, nie mówiąc o jakiejkolwiek bliskości z Twojej strony. Kolejne dziesiątki dni, kiedy nie wiedziałam nic, skończywszy na tym, czy w ogóle żyjesz. Ale wracałeś. Zawsze podświadomie wiedziałeś, gdzie wrócić, gdzie jestem ja, nawet jeśli próbowałam tę paranoję przerwać, uciec, zniknąć, licząc na Ciebie - że zapomnisz lub odpuścisz, cokolwiek. Wracałeś. I były łzy, cholera, zawsze były łzy, to taka wizytówka tych naszych spotkań. Powrotów. W tych łzach lądowaliśmy w łóżku na kolejne tygodnie. Z winem. Na pożegnanie. Kolejne, nie mam pojęcia które. Przestałam liczyć, rachuba upadła szybciej niż przy czystej.
|
|
 |
Samotnym można być wszędzie. W domu, w szkole. W wielkim miasteczku, czy na koncercie. Na łące, w parku, w lesie. Samotność zapewnia nam przetrwanie, daje siłę, dzięki której chcemy walczyć o więcej.
|
|
 |
Cześć. Chce Ci powiedzieć, że jesteś całym moim życiem i bez Ciebie to jak bez tlenu.
|
|
 |
Nie wyobrażam sobie życia bez takiego smerfa jak Ty.
|
|
 |
Z Twoich niebiesko-brązowych oczu zawsze bił taki blask. Taki, który zawsze mnie onieśmielał i przyprawiał o zawroty głowy.
|
|
 |
Codziennie przed snem czuć jego uśmiech na swoich ustach, dłonie na biodrach i ten cudowny zapach perfum powoli roznoszący się po pokoju, a nad ranem czuć oddech na szyi i lekkie uderzenia serc.
|
|
 |
Wiesz, że bez względu na to gdzie ja będę, gdzie Ty będziesz, jak w życiu pobłądzimy, co odpieprzymy i co zaplanujemy, czym będziemy jeździć i z kim się spotykać z dnia na dzień będę kochała Cię jeszcze bardziej.
|
|
 |
tak, masz rację, jestem dużym dzieckiem. ja nie widzę nic złego w tym, że lubię się śmiać, lubię oglądać bajki, zawsze czym się bawię w rękach, że wszędzie mam łaskotki, że lubię kolorowe rzeczy. ja nie widzę w tym nic złego i dziękuje, że Tobie to też nie przeszkadza.
|
|
 |
Nawet nie wiesz ile nocy przez Ciebie przepłakałam, ile bólu przemilczałam i wtedy kiedy chciałam krzyczeć i wyć z rozpaczy to po prostu zaciskałam dłonie w pięści i szłam do przodu. Nigdy nie widziałeś tych pieprzonych ran na moim sercu, nie wiesz w jakim ono jest już stanie i zadajesz kolejne ciosy. Nawet się nie zorientujesz, który będzie tym ostatnim./esperer
|
|
 |
Staramy się, ale to już nie to. Też to czujesz? /esperer
|
|
|
|