 |
zwyczajnie doszłam do etapu w którym chcę odpocząć. usiąść ot tak na krawężniku, i przeczekać. odetchnąć, wziąć głębsze oddechy, pomyśleć. mam dość walki z myślami, walki z Nim, z życiem. dość wyrzutów o to, że nie walczyłam do końca, że tamtego wiosennego popołudnia tak po prostu zgodziłam się na koniec tego, co nas łączyło.
|
|
 |
nienawidzą nas. nauczyciele nas nienawidzą, bo bezwstydnie całujemy się na środku korytarza. sąsiedzi nas nienawidzą, bo puszczamy muzykę na full. ogólnie świat nas nienawidzi, bo nie takich miał nas w planie, nie tak chciał nas wychować.
|
|
 |
bo miłość to takie szczęście, które zamknięte jest w drugiej osobie. / by cherrybum
|
|
 |
kucnął przede mną na tyle blisko, że dociskał swoje kolana do moich. bez słowa zakręcił wokół palca kosmyk moich włosów. - nie daję sobie bez Ciebie rady. - wyrzucił bez niepotrzebnych wstępów. - to nie miejsce na takie rozmowy, nie sądzisz? - unikałam Jego wzroku wlepiając swój w ludzi na korytarzu. - mam dzwonić? nie odbierasz. kiedy piszę tłumaczysz, że nie masz czasu. staję pod Twoim domem, ot tak, czy z różami, a Ty wciąż siedzisz w pokoju bez reakcji. więc gdzie jest odpowiednie miejsce? - wykrztusił i zniecierpliwiony zmusił mnie do patrzenia na Niego. - kocham Cię. - wymamrotał. skrzydła motylków zatrzepotały mi w brzuchu, gdy muskając następnie palcami mój policzek pocałował mnie, nie zważając na nauczycieli, na dzwonek na lekcję, na nic.
|
|
 |
wolę wyjść z przyjaciółmi na miasto, zrobić lipę na cały powiat. niż siedzieć w domu i słuchać tego jak bardzo tęskniłeś. / by cherrybum
|
|
 |
nie pierdol, że miłości nie ma. ona po prostu wzięła sobie urlop. / by cherrybum
|
|
 |
to, że cię uwielbiam to mało powiedziane kochanie. / by cherrybum
|
|
 |
bałam się, bo doskonale wiedziałam, że jest typem faceta w którym mogę się zakochać. nie pomyślałam tylko o tym, iż ten typ nie umie patrzeć na strach w oczach dziewczyny. i przytulił mnie czule, i przypadkiem wyswobadzając z uścisku zabrał mi serce.
|
|
 |
- gorąco mi jest! - rzucił w trakcie informatyki odchodząc od okna w między czasie ściągając bluzę. wtykając nos w zeszyt i studiując temat uśmiechnęłam się pod nosem. - koszulkę też zdejmij. - po czym bezcenne zdziwieniem kiedy siedział w samych jeansach rozpinając spodnie, a gdy lekko pociągnęłam Go za szlufkę, zaczął się drzeć na całe gardło. - o jezu, jezu, nie ruszaj! wiesz jakie mam łaskotki na penisie?!
|
|
 |
a od tygodnia z czystym sercem mogę powiedzieć, że nic nie czuję do ciebie i że mi nie zależy na tobie i tym wszystkim co mogłoby być między nami. po prostu; nie tęsknie. / by cherrybum
|
|
 |
chciałabym chociaż na kilka sekund znaleźć się w twoich ramionach. / by cherrybum
|
|
 |
zostaw mnie. wyjdź. zamknij za sobą drzwi. zabierz swój zapach, dotyk, swoje ciepło. zniknij, tak jak zwykle. muszę zapomnieć, czego Twoje pocałunki nie ułatwią.
|
|
|
|