 |
ludzie wciąż zapominają że liczy sie szacunek dla drugiego człowieka / k.bednarek
|
|
 |
może kiedyś zrozumiesz co miałam na myśli mówiąc, że tęsknie. / kolrooowa
|
|
 |
nie kłam i kochaj, to zupełnie wystarczy / kolorooowa
|
|
 |
chodź, weź mnie za rękę wyjdźmy na środek ulicy podczas ulewy i zatańczmy / kolorooowa
|
|
 |
nauczyli mnie cieszyć się z małych rzeczy. z pojedynczych sukcesów i ledwo widocznych radości. nauczyli wierzyć w siebie, i pomagać wierzyć innym. nauczyli mnie chlać, i idealnie leczyć kaca. śmiać się z własnych wad i głośno o nich rozmawiać. nauczyli ufać i mówić o swoich problemach. tak, prawdziwi przyjaciele.
|
|
 |
Dzisiaj wieczorem mam na sobie czerwoną sukienkę
Tańczę w ciemności, w bladym świetle księżyca
Upięłam włosy w stylu prawdziwej królowej piekności
Ściągnięte szpilki, czuję że żyję.
|
|
 |
proszę Cie nie mów mi że nie chciałeś, że samo wyszło, że byłeś pijany. Postawmy sprawę jasno, spierdołeś to, grzecznie mówiąć / kolorooowa
|
|
 |
Chciałabym powrócić do tych czasów , gdzie wszystko było prostsze .
|
|
 |
Uzależnił mnie bardziej niż przewidywałam tego dnia , kiedy go poznałam . | dzyndzel .
|
|
 |
Spoglądając na usłaną delikatnym światłem gwiazd twarz dziewczyny, zagryzł dolną wargę, zaczesując opadające kosmyki za Jej ucho. - Jesteś śliczna. - Powiedział, kompletnie ignorując Jej wcześniejsze pytanie. - Ja tu naprawdę się poważnie zastanawiam nad systemem planetarnym i tym, gdzie podział się nasz księżyc, a ty tutaj mi mówisz…- …że jesteś śliczna. - Dokończył za nią, gładząc dłonią chłodny policzek. Przesuwając po chwili swój dotyk na Jej nagie ramie, pod opuszkami palców poczuł dreszcze i gęsią skórę, która zawitała na jej skórze. - Zimno ci? - spytał.
- Nie… Nie jest mi…- Jest. Chodź tutaj – zażądał subtelnie i ściągając z siebie ciepłą bluzę, nałożył ją wkrótce na chłodne ciało blondynki, szczelnie zapinając zamek pod samą szyję. Kładąc się po chwili ponownie na kocu, pociągnął Ją za sobą, pozwalając skryć się w bezpiecznych i ciepłych ramionach.
2/2
|
|
 |
- Widzisz Wielki Wóz? - zapytała.
- Widzę – odpowiedział, po sekundzie ponownie spoglądając na Jej profil. Ucałował Jej głowę, uśmiechając się pod nosem.
- Mały Wóz też jest. O tam – wskazała po raz kolejny, po chwili opuszczając swoją rękę, której dłoń ułożyła na swoim brzuchu. Ponownie poczuła, jak szatyn całuje Ją w bok głowy. - Zastanawiam się, gdzie jest księżyc…- Czy to ważne? - Powinien gdzieś tu być, a go nie ma. Nie sądzisz, że to dziwne? - pytając, odwróciła się w stronę chłopaka, przekręcając się na brzuch, który dotykał wygrzanego miejsca Jej pleców.
1/2
|
|
 |
Nie rozumiała własnego serca, które kiedy znalazł się przy niej, kiedy poczuła zapach jego skóry i perfum, kiedy dotknął dłonią skrawka jej ciała, biło, ociekając ciepłem, które wypełniały włókna całego jej ciała.
|
|
|
|