 |
no powiedz coś, chwyć tą złość rzuć nią we mnie
|
|
 |
jej zapach, spojrzenie, to co miała na sobie zawsze zawalało z nóg nas, nie mogliśmy ustać kiedy szła obok i przygryzała usta, wtedy chodziliśmy palić po szkole wszyscy razem a my staliśmy zawsze koło niej, każdy z nas czekał tylko na jej uśmiech, choć żaden nie patrzył na jej twarz tylko bluzkę
|
|
 |
to nie była typowa głupia sztuka, tylko wkurwiona, bo ktoś się jej znów narzucał
|
|
 |
zamknij oczy, i wyobraź sobie szczęście. co widzisz ? trzymasz kogoś za rękę?
|
|
 |
zostawiłbym niedopitą zieloną herbate, zmnego tosta,zimne serce w którym czuje się straty.
|
|
 |
już nie śmiejesz się jak kiedyś, wszystko jest inaczej..
|
|
 |
lecz jutro szybko zejdziesz na ziemię, chyba, że znowu popłyniesz. więc pijesz i pijesz i wiesz, coś mi to przypomina, pragniesz więcej dopaminy, ja też nie mogę się powstrzymać.
|
|
 |
'nie dziękuję, nie piję'- powiedziałem, jak stoik,
chociaż ktoś już lał tequillę w szklankę większą, niż słoik.
|
|
 |
spójrz mi w oczy, powiedz - co jest na zło lekiem.a jeśli jestem złem powiedz, chcesz mnie znać jeszcze.
|
|
 |
prosto w oczy słodkie słowa, w plecy metalowe pręty.
(..) ale Cię rozkminiłam i wszystkich takich jak Ty pieprzę.
dwulicowi ludzie - kurwa, ilu Was jeszcze?
|
|
 |
może jeszcze poczekam, ale to też ma datę.
|
|
|
|