|
teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota,
moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż..
|
|
|
‘ jeśli chodzi o wrogów to jest jeden największy; czort, z którym nie pomoże wygrać siła mięsni, nie pomogą pięści, ból wykrzywia usta,
codziennie mu patrzę w pysk w odbiciu lustra.. ‘
|
|
|
ta chwila nadeszła z nią emocje, których piękna nie zastąpi butelka i joint pytają mnie: „ zamierzasz przestać? ” a skąd, będę tu aż opuszczą mnie w deskach na dno.
|
|
|
drżę od nadmiaru kofeiny myśląc o kształcie Twej szyi
|
|
|
dawkujesz mi siebie jak lek na przetrwanie
|
|
|
a kiedy nie ma sensu, to ma to sens?
bo sens to nonsens, nonsens to sens?
|
|
|
na popękanych chodnikach bije moje serce
|
|
|
i chyba wiem, co ludzi skłóca nawzajem, bo to do nas dotarło i zawył alert. pierdolnęło jak petardą, słyszę, jest głośno - praca, choroby, wiesz kto przyszedł? Dorosłość.
|
|
|
wątpię w siebie jak Ty, każdy wątpi. spuszczam głowę w dół w samotności, liczę grzechy na palcach, brak rąk, potrzebuję pomocy,Ty daj mi swoją dłoń
|
|
|
nie wierzysz, bo to bzdura albo wierzysz bo się boisz i szukasz słów w chmurach chociaż życie to nie komiks.
|
|
|
z jednym większym krokiem mógłbym Ciebie zabić, przecież do perfekcji nauczyliśmy już siebie ranić
|
|
|
nie szukam niczego na siłę, by potem nie żałować, że znowu to zgubiłem. mamy przecież setki opcji, rozumiesz? ale to nie znaczy, że Cię znajdę wśród tych obcych w tłumie
|
|
|
|