 |
lubiła Go. trochę bardziej niż wiosnę, dużo bardziej niż kawę, bardzo bardziej niż innych.
|
|
 |
Twoje serce powiedziało, że to je mam pokochać.
|
|
 |
Bo depresja jak tyfus niszczy społeczeństwo
I niektórzy poddają się tej dziwce zbyt często
|
|
 |
a czasami mam takie dni,że deszcz w moim wnętrzu pada. i zalewa mnie,powoduje większe nawałnice niż mózg by pojął. a przez kogo to? przez jednego człowieka o Twoim imieniu..
|
|
 |
przeźroczyste łzy anioła rozbite o asfalt duszy.
|
|
 |
momentem zwrotnym jest ten w którym nie możesz się rozpłakać bo nie masz już czym. kiedy Twoje ciało nie potrafi zareagować na ten prymitywny ból wbijającego się noża w Twoje plecy przez sam los. mózg nie jest w stanie przetworzyć pytania dlaczego życie tak strasznie kopie Cię w Twoją godność, a Twoje ręce nauczyły się drżeć na tyle mocno, że trzymanie kubka z kawą sprawia Ci problem jak co najmniej u staruszka z pląsawicą.
|
|
 |
stoisz na tym pieprzonym balkonie o 4 nad ranem, znudzona kotłowaniem się w łóżku i niemocą spłodzoną przez niemożność zaśnięcia. w ustach papieros, poruszając tylko zębami kiepujesz za barierkę. dłonie, drżące, zmarznięte w kieszeniach Twojej bluzy. wszystko jest przerażająco szare, a cisza o tej porze porównywalna do tej w horrorze, kiedy morderca poluje na swoją ofiarę. stoisz, marzniesz i powstrzymujesz się od rutynowego płaczu mając świadomość, że zamiast łez z Twoich kanalików wydostałyby się, szklące sopelki zważając na temperaturę i stan emocjonalny Twojego serca, w którym musisz zamykać drzwi zważywszy na przeciąg i panującą w nim pustkę.
|
|
 |
Nie bolało, że musiałam odejść. Bolało, że nic nie zrobiłeś, abym została.
|
|
 |
Za oknem tak samo jak w sercu.
|
|
 |
bogaty w najpiękniejsze oczy świata.
|
|
 |
Tak wiele we mnie słów, których nie wypowiem, choć krzyczą głośno.
|
|
 |
Trzymał moją rękę tak mocno jakby bał się, że zaraz odejdę i już nigdy nie wrócę.
|
|
|
|