 |
Chciałam więcej niż mogłam unieść.
Gnało serce o krok przed rozumem.
|
|
 |
-Ale jesteś ładna. -Niestety nie mogę powiedzieć tego o tobie. -Zrób tak jak ja, skłam.
|
|
 |
życie, które zamienia mi w bajkę. Jego uśmiech. codzienna 15.15 i 16.16. paranoja.
|
|
 |
kumpela poszła po piłkę do siatki, podczas kiedy ja niezdarnie poprawiałam czapkę mikołaja na głowie. podszedł i dzieliła nas już tylko odległość moich dłoni, które trzymałam na wysokości brzucha. - a ja, dostanę coś od Ciebie? - posłał mi uśmiech. - a co byś chciał? - mruknęłam zaczepnie, a zanim się zorientowałam złapał mnie za ręce ściskając lekko. - dużo. dużo bym chciał. - odparł puszczając mnie z uścisku i wracając do rozgrzewki. znów przywrócił mi mętlik w głowie, znów przyprawił o palpitację serca.
|
|
 |
mikołaj nie potrzebował listu, poczytał mi w myślach. stary, dzięki za Niego, ej.
|
|
 |
Lubię się niszczyć od środka i mówić, że tak chcę.
|
|
 |
Pierwszy raz siedzę sama w naszym miejscu. Widzę jeszcze nasze imiona na ścianie. Zmazuję je znowu. Chciałam Ci wszystko powierzyć, dlaczego już Cię nie ma?
|
|
 |
Tu w środku jest pełno Ciebie i pusto.
|
|
 |
Choć potraktowałeś mnie jak szmatę, nie przeżyłabym, jakby coś Ci się stało.
|
|
 |
przez zaufaniem Mu powstrzymywała mnie tylko wizja popełnienia błędu. wyobrażenie o tym, że kiedy ja dam Mu swoje serce, On bezpruderyjnie je zniszczy. w tej niewinnej obawie niechcący zamknęłam miłości drzwi przed nosem. potem już jej nie było.
|
|
 |
po tych dwóch latach, skrupulatnie sklejana konstrukcja w końcu zaczyna przedstawiać coś sensownego. i chyba brakuje mi już tylko jednego elementu - Twojego serca.
|
|
 |
wyglądasz jak miłość. spadam stąd.
|
|
|
|