 |
Uczę się życia od nowa. Nauczył mnie życia z Nim, więc zapomniałam jak żyje się samej. Od nowa chcę przechodzić obojętna obok Jego oczu, zasypiać bez myślenia o Nim i wyrzucić z serca Jego serce.
|
|
 |
Oczekują ode mnie dorosłości, samodzielnych decyzji, obojętności uczuć. Mimo wszystko, nadal jestem dzieckiem i nie chcę być taktowana, jak dorosła osoba. To mnie przerasta, wolę nie należeć do grupy, gdzie uśmiech obcej osoby przeraża, chcę być beztroska. Choć czuję, że ten okres powoli się kończy, nie oczekujcie ode mnie, żebym była idealna.
|
|
 |
Ciekawe gdzie teraz jest. Co robi. Z kim rozmawia. Kogo dotyka. Co widzi. Co czuje. Jakie czuje zapachy. Uśmiecha się? Czy jest Mu ciepło? Czy jest szczęśliwy?
|
|
 |
Niby wszystko zmieniło się na lepsze, ale moje myśli wciąż są takie same.
|
|
 |
- *budzi* nauczyłaś się? - y? - nauczyłaś się tej historii? - yy? - nauczyłaś się, bo nie wiem czy umiesz w końcu czy nie, bo panikujesz, potem zasypiasz z podręcznikiem na twarzy? - yy, nauczyłaś się, nauczyłaś się. - KURWA, UMIESZ TĄ HISTORIĘ CZY NIE? - jaką historię?! - MIAŁAŚ SIĘ UCZYĆ HISTORII! - o, no tak! *zasypia* / zginę z Nią.
|
|
 |
cokolwiek - buty na obcasie czy zjedzenie choć trochę szpinaku? energiczne kręcenie głową na znak odmowy. oddanie serca temu wariatowi? mimowolne. logiko...?
|
|
 |
o poranku pościel wciąż pachniała szampanem. nic nie prysło. choć słońce wpadające do sypialni uniemożliwiało rozchylenie powiek, kilka centymetrów dalej, spod poduszki dochodziło ciche chrapanie. moje irracjonalne, abstrakcyjne wszystko.
|
|
 |
Nie chcę już myśleć, to wszystko jest tak dziwne.
|
|
 |
A co dalej? Ty. Ja. Osobno. Będziesz miał kogoś, w końcu na pewno. Może będzie ładniejsza ode mnie? Jeśli kochałeś mnie, nie pokochasz jej naprawdę. Będziesz ją całował. Pieścił, jak mnie. Też będę miała mężczyznę przy swoim boku, nie będę go kochała. Będę budziła się w nocy i płakała, będzie mnie pytał co się stało. Nie powiem mu o Tobie. Może kiedyś się na siebie natkniemy. Będziemy gotowi zmienić całe życie?
|
|
 |
jakoś leci. ja ogarniam pracę domową z wosu, On rozpakowuje się w moim sercu.
|
|
 |
już z nami nie wytrzymują, bo na sali gimnastycznej wprowadzamy przesłodzony nastrój. bo ja, gdy wchodzi na boisko daję Mu na szczęście ogromnego całusa, a On po każdej udanej akcji posyła mi taki uśmiech, że bicie mojego serca uderza echem o ściany.
|
|
|
|