 |
Dziś marzenia nie mają żadnego sensu. Wszystkie zabrałaś ze sobą, tam na górę. \mr.filip
|
|
 |
i wiesz, tu odległość nie ma najmniejszego znaczenia, chociaż każde z Nas doskonale wie, że nawet ten najkrótszy kilometr z setek innych, na co dzień odbiera całkowity sens, na kolejny oddech, na chęć trwanie w tym wszystkim, wciąż tak naprawdę nie znając podstaw tego na czym się stoi. kilometry, zamazujące w tle jakąkolwiek nadzieję na to, że w końcu kiedyś może być lepiej, że może ta granica, gdzieś pomiędzy jednym a drugim życiem wreszcie zniknie, realizując kolejno każde z marzeń, w coś co będzie bez zbędnych ale, pomimo bądź wbrew temu, coś co będzie na pewno. / endoftime.
|
|
 |
nienawidzę siebie za to, że określenie 'lubię Go' już nie wystarcza.. | nieracjonalnie
|
|
 |
a już jutro, jutro rano zobaczysz jak krwawię, jak bez żadnego ruchu leżę na mokrej od deszczu i krwi drodze.. już jutro będziesz wiedział, co siedziało mi w głowie, gdy odszedłeś. | nieracjonalnie
|
|
 |
Uśmiechasz się do mnie ze zdjęcia, na które teraz patrze. Stoisz obok mnie, oboje zastygliśmy w bezruchu na tej starej fotografii. Tylko tam będziemy naprawdę razem już na zawsze. / mr.filip
|
|
 |
tak bardzo tęsknie.. Boże, przywróć mi Jego obecność. . | nieracjonalnie
|
|
 |
[2] Powtarzałem każdego dnia jaką siłą musi się wykazać, zaś sam gdy zamykała po raz kolejny w tym tygodniu klamkę szpitalnych drzwi by przyjąć chemię, czułem jak ciepłe krople łez opadają na moje dłonie w tej mrocznej poczekalni przepełnionym jej zapachem. Odeszła. Nadszedł dzień gdy wszystko straciło sens, gdy niebo pokryło się szarością, nadszedł dzień gdy zamknęła oczy by już nigdy ich nie otworzyć. \ mr. filip
|
|
 |
[1]Odsłoniła twarz, promienie jesiennego słońca delikatnie muskały jej policzek. Stałem z boku wpatrzony w nieskazitelnie błękitne fale. Wszystko wydawało się takie kruche i niepewne gdy nie trzymałem jej w ramionach, gdy nie mogłem rozkoszować się jej zapachem. Były to pierwsze dni października, miesiąca pełnego zimna, dla nas nie ograniczającego się tylko do pogody. Tego dnia widziałem jak Eliza długo wpatrując się w horyzont żegna się z morzem, które dziś pełne jest mych łez. Mimo faktu,że był to dopiero początek chemioterapii jej organizm był już osłabiony. Jej serce przestało pracować dnia gdy dowiedziała się o chorobie, moje zresztą też, a może przede wszystkim. Później jak sama mówiła : to kwestia czasu, me ciało jest zbyt słabe bez serca by walczyć' Nie chciałem, nie wierzyłem w ani jedno jej słowo.
|
|
 |
[2] Wszystko tutaj mi się z Tobą kojarzy, wszystko o Tobie przypomina, wszystko. Wiosna pachnie jak Ty każdego ranka, ale to nie to samo. Przecież miasta nie da się przytulić. Tylko ja to zauważam, ale wiesz? Mam nadzieję, że kiedyś ktoś przechodząc obok Twojego grobu przystanie nad nim na chwilę czując zapach malin, które tak bardzo lubiłaś i zrozumie, że brakuję Cię Eliza na tych krakowskich przedmieściach. \mr.filip
|
|
 |
[1] Nieważne ile jeszcze dni mam spędzić na płaczu i przekonaniu, że byłaś najważniejszą osobą w moim życiu. Nic poza Twoim dotykiem nie było dla mnie tak ważne i za niczym tak nie tęsknie. Byłem dziś na Starym Mieście. Znów myślałem o Tobie. Tam już nie jest tak pięknie bez błysku Twoich oczu i lśnienia włosów. W spacerach po tych uliczkach czuję chłód, który przeszywa moje dłonie i to wcale nie przez brak rękawiczek. Przecież zwykły kawałek jakiegoś materiału nie zastąpi mi Twoich rąk, których linie papilarne tak tak dobrze dopasowywały się do moich i delikatnie gładziły moje policzki z szeptem na ustach. Nigdy o Tobie nie zapomnę. Nie da się zapomnieć kogoś dzięki komu się żyje.
|
|
 |
żałuję, ale to nie ma nic do rzeczy.. teraz co najwyżej mogę sobie odliczać dni do momentu, w którym stracę życie. | nieracjonalnie
|
|
|
|