 |
Przyjdź do mnie znów we wspomnieniu, tylko teraz proszę w lepszej wersji. Zróbmy tak, jakby to było kino 3, albo nawet 4d! Niech Cie znów zobaczę, usłyszę i poczuję. Niechaj znów zaciągnę się Twoim zapachem całując Cię po szyi i słuchając jak miarowo oddychasz. Niechaj znów poczuję Twoją dłoń w mojej, niechaj znów Cię prowadzę, albo Ty mnie. Daj mi znów usłyszeć Twój śmiech, nie ten przeznaczony dla wszystkich, tylko ten mój. Ten, którym śmiałaś się zawsze, kiedy mówiłem, że jesteś głupia, ten który tak kocham. Pójdźmy na spacer, albo choćby nawet do szkoły, ale razem. Proszę, znów poklep mnie po ramieniu i powiedz, że na pewno wygramy przed moim kolejnym meczem i daj w to uwierzyć tylko dlatego, że za każdym razem kiedy spojrzę na trybuny, Ty tam będziesz. Będziesz tam z uśmiechem, który mówi 'kocham Cie'. Przyjdź, wróć. \mr.filip
|
|
 |
Odbierz mi to szczęście. No dalej.. Zniszcz je, tak jak niszczyłeś każdego razu, gdy wydawało się już być lepiej.. | nieracjonalnie
|
|
 |
Wszystko było lepsze od tego czekania. W tamtych dniach każdy Twój uśmiech był czymś wyjątkowym. Nikt nie wie jakie to było trudne, jak wiele bólu przysparzał widok, w którym z każdym oddechem uchodziło z Ciebie życie. Udawałaś przed wszystkimi, że jesteś silna, powtarzałaś, że wszystko będzie dobrze i że dasz radę i mam wrażenie, że tylko ja słyszałem wtedy w Twoim głosie nuty, które miały przekonać do tego co mówisz nie tylko nas, ale też Ciebie samą. Dniami i nocami tam byłem, w szpitalu, obok Ciebie. Stawiałem Ciebie ponad wszystko i wszystkich. Jestem z Ciebie mimo wszystko dumny. Te cztery miesiące, w których walczyłaś z tym wszystkim były dla mnie szkołą życia. Wiesz? To właśnie wtedy, może nawet nieświadomie, uczyłaś mnie jak żyć, kiedy Ciebie nie ma i przepraszam, że mimo to nie umiem. \mr.filip
|
|
 |
potrzebuję czegoś co przeciągu kilku sekund, zagłuszy ten pomijany bez dźwięk, który z dnia na dzień wbija się gdzieś pomiędzy żebra, zabierając możliwość oddechu, wyżerając ostatki nadziei na lepsze jutro, bez pośpiechu zabija od środka, po prostu potrzebuję Ciebie. / endoftime.
|
|
 |
[2] Znów zapadła cisza. Wstałem i podszedłem do Ciebie obejmując Cię. 'Nie jest Ci zimno?' w odpowiedzi tylko pokręciłaś przecząco głową. 'Wiesz co? Myślę sobie' przerwałaś na moment, by spojrzeć na mnie 'Myślę sobie, że to niesamowite. Patrz. Mam 16 lat. Może aż 16, może tylko 16, ale już wiem co to znaczy kogoś kochać. Obudziłam się dziś i widziałam jak uśmiechasz się przez sen. To było takie genialne uczucie, patrzeć na Ciebie, kiedy nawet o tym nie wiesz i uświadamiać sobie po raz kolejny jak bardzo Cię kocham.' dokończyłaś. Nie potrafiłem nic odpowiedzieć. Przytuliłem się do Ciebie jeszcze mocniej z radością, że jesteś, że nigdy Cię nie zabraknie. A jednak zabrakło. \mr.filip
|
|
 |
[1] Byliśmy nad jeziorem, pamiętasz? Lekka poświata wschodzącego słońca rzucała blask na Twoje rozwiane włosy. Ładnie wyglądałaś stojąc tam, nad brzegiem ubrana tylko w krótkie spodenki i moją szarą bluzę. Zawsze lubiłem Cię w moich rzeczach. Uwierz, że nie było nic lepszego niż ta świadomość, że jesteś moja, że kiedy obudzę się rano będę mógł patrzeć na Ciebie jak śpisz, oddychasz i robisz to dla mnie. Wtedy, tamtego dnia wstałaś wcześniej, narzuciłaś na siebie bluzę i wyszłaś. Takie nieogarnięte jeszcze po śnie maleństwo stało wpatrując się w horyzont. Nie widziałem Twojej twarzy, a mimo to wiedziałem, że się uśmiechasz. Zawsze rano byłaś uśmiechnięta, pamiętam. Usiadłem na schodach naszego domku i bez słowa patrzyłem na sens mojego życia. Byłem pewny, że nie wiesz, że tam jestem, może właśnie dlatego tak bardzo zaskoczyło mnie Twoje pytanie. 'Nie śpisz?' nawet się nie odwróciłaś. 'Skąd wiesz, że tu jestem?' zapytałem. 'Nie wiem' odpowiedziałaś.
|
|
 |
unosząc ku górze lewą dłoń, od serca z szacunkiem i minimalnymi iskierkami szczęścia w źrenicach, żegnam jedynych, tych, dla których moje życie było ważniejsze od plot, od słów unoszących się gdzieś pomiędzy korytarzami szkoły, pomiędzy każdym z budynków w mieście. drugich bez jakichkolwiek gestów wymazuję z wyobraźni, trzymając nóż przy żyłach, dociskam go z coraz większą siłą, uśmiecham się, bo wiem, że chociaż robię źle, w tej chwili po raz ostatni czuję ból tego, że żyję. / endoftime.
|
|
 |
dziś, dla siebie możesz mieć mnie po raz ostatni, dziś lina pójdzie w ruch, a ciało tak prostu ustanie w bezruchu, to dziś serce zrezygnuje z kolejnego uderzenia, w przeciągu kilku sekund, bez zbędnych pytań i wyjaśnień, dziękuję, że byłeś. / endoftime.
|
|
 |
Zapragnęliśmy siebie za bardzo.. - to nas zniszczyło. | nieracjonalnie
|
|
 |
Przecież próbowałam. Zamykałam ten rozdział już tysiące razy, a on wciąż nie domykał się do końca. Zawsze wracał, przypominał i bolał.. boli do teraz. | nieracjonalnie
|
|
 |
dobry pomysł. nie odzywacie się, nie piszcie, nie dzwońcie, nie zagadujcie.. najlepiej zniknijcie, przecież lubię być sama, jak każda naiwna, nie? | nieracjonalnie
|
|
|
|