 |
może to chamskie, ale gdy widzę was razem, to chce mi się śmiać. / nieracjonalnie
|
|
 |
W końcu! Przyszedł czas, w którym mogę głośno wykrzyczeć, że już niczego do Niego nie czuję. Stał się dla mnie tak samo obojętny, jak byłam Mu ja, przez te wszystkie miesiące, gdy Go kochałam. Czuję, jakby ktoś uwolnił mnie z tego pieprzonego snu, w którym przez cały czas byłam raniona, jakby ktoś zniszczył ciężką kłódkę, która zamykała jedno ramię klatki z drugim. Nie miałam pojęcia, że przyjdzie moment, w którym osoba będąca na początku moim przyjacielem, a potem miłością zniknie z mojego świata, na zawsze. / nieracjonalnie
|
|
 |
Czasami jeszcze mimowolnie płyną mi łzy i drżą ręce, taka forma przyzwyczajenia do tego, co kiedyś było codziennością, czymś regularnym. / nieracjonalnie
|
|
 |
ból chwycił ją za nadgarstki i splątując ręce obiecał, że będzie zawsze, do końca, do momentu, aż On powróci. / nieracjonalnie
|
|
 |
a podobno wystarczy tylko zacisnąć pięści i jakoś można dać radę.. / nieracjonalnie
|
|
 |
Jestem jedną z tych, która wierzy w męską miłość i zawsze się zawodzi. / nieracjonalnie
|
|
 |
Tylko Ty sprawiłeś, że trzymałam życie w dłoniach, jakby wszystkie piosenki o miłości były o nas.
|
|
 |
Wypierałam się tego wszystkiego tak długo, że to powoli stawało się jak prawda, dusiłam w sobie miłość do Niego, udawałam, że Jego odejście mnie nie dotknęło, stwarzałam pozory by pokazać, że jestem silna. Kłamałam, mówiąc, że poradzę sobie bez niego../nieracjonalnie
|
|
 |
nie mogę żyć tak jak teraz, ale nie mogę też zawrócić tą drogą, która mnie tak cholernie zmieniła.. / nieracjonalnie
|
|
 |
Moje serce pęka w pół, spadam w dół, nie mam siły by się podnieść, brakuje chęci, motywacji, kolejnej szansy, brakuje Ciebie, najbardziej. / nieracjonalnie
|
|
 |
pamiętasz, jak obiecałam Ci, że się nie poddam? jak obiecałam walczyć, nawet jeśli nie będzie Cię tutaj? jak mówiłam, że jestem silna i wytrzymam? kłamałam. jestem nikim. nędznym skrawkiem człowieka wyniszczonego przez setki wspomnień, z mnóstwem ran zadawanych na przestrzeni lat. nie dałam rady. wcale się nie trzymam. na dobrą sprawę nie potrafię pójść nawet na Twój grób. ja to wszystko oddalam od siebie, bo jeszcze, mimo jedenastu minionych lat, nadal nie wierzę, że już nigdy Cię tu nie będzie. zamykam oczy, gdy przez przypadek wpadnie mi w ręce Twoje zdjęcie. odkładam je najgłębiej jak tylko można, by nie patrzeć, by nie wbijać sobie kolejnego sztyletu, w to podziurawione dość mocno serce. umieram, każdego dnia na nowo - bo bez Ciebie, bez Twojego wsparcia i bez Twojej dłoni, która miała prowadzić mnie przez całe życie - nie ma mnie. po prostu nie istnieję. / veriolla
|
|
|
|