 |
myślę o ucieczce, pod prąd i zatocze krąg i,
wrócę w to miejsce co noc dziś
|
|
 |
na ustach Twych zagram co zechcesz,
szeptem rąk błądzących jak wzrok po szaleństwie
|
|
 |
mamy blizny w sercach, które bawią Cie w ten czas.
kiedy ten świat, po zmroku uzależnia jak w opium nas
|
|
 |
bezpośrednio patrząc na mnie szepczesz jesteś mój,
wiem to, przepowiednio tulisz mnie
|
|
 |
miałem wszystko jebnąć, stojąc nad krawędzią,
wiesz a mimo wszystko dziś, nadal jesteś ze mną
|
|
 |
pozory jak przegrane wojny po wygranej bitwie,
ciągną ofiary, za łachy, wyrzuty sumienia,
szukamy różnych dróg na granicach przeznaczenia
|
|
 |
liczę na cud wbrew temu co nam pisane,
rzuceni na skałę, pośród łez wywołujemy zamęt
|
|
 |
bezsenność, szklana pułapka, jak czysty instynkt,
z uśmiechem sadysty, kierunek wydrapują blizny
|
|
 |
szukam drugiego dna, może tam być wyjście
dla 21 gram
|
|
 |
emocje jak pierwiastki zła, nazbyt mgliste ja,
w schizofrenicznych snach - tak brak mi odwagi,
brak mi słów by pogardzić nami bez sensu,
zatem tonę we łzach jak krople deszczu
|
|
 |
zaiste strach to wszystko co mam dziś
|
|
 |
sam tracę siłę i nie winię nas, wydycham promile pod wiatr,
znowu przygryzam wargi, przemywam twarz wpatrzony w sufit nostalgii
bez gwiazd, jak w bezmiar porażki
|
|
|
|