 |
On pewnie by wolał już oszczędzić męki lecz strach
W jej ramionach się już gnieździł, trzęsła się cała
Wybiegła rzucając na dobranoc mu "spierdalaj"
|
|
 |
Mógłby się uczyć od niej co to kult jednostki.
|
|
 |
Wiesz, nie ma miłości, jest tylko chemia
Zwykły sex i strach, by ktoś inny jej nie miał
|
|
 |
Lecz pamiętaj jednak, że ja pamiętam
Że to przeze mnie nie ma Cię obok mnie
|
|
 |
To, co było, tylko mija, nie znika
Jest ciągle obok, prześladuje cień życia
Tego, co będzie tu nie ma, ale przez to źle sypiasz
Jak w kleszczach przeszłości, przyszłości, we wnykach
|
|
 |
Zamiast iść do przodu ciągle goję rany
|
|
 |
Uśmiechasz się dziwnie
Inaczej niż wtedy
Gdy było do siebie
Nam bliżej niż blisko
To było niedawno
A mówi się kiedyś
Dziś tylko się znamy
To wszystko...
|
|
 |
Mógłbym być chamem, to też umiem, serio
sprawić, że byłoby ciężko ze mną
|
|
 |
I nie byłbym tu sobą,mówiąc,że się chce pozbierać.
|
|
 |
Życie z nim było tak przykre
Ile by dała, by to było jedno z permanentnych zniknięć..
|
|
 |
Minął rok minie następny, ale to nie wróci nigdy nawet, gdy minie następny..
|
|
 |
Podobno to prawdziwa miłość, tak mówili na mieście znajomi.
|
|
|
|