 |
|
jeśli usłyszę od Ciebie, że wszystko co było nic nie znaczyło, odejdę bez słowa, zacznę żyć od nowa. samotność to będzie moja druga połowa, a gdy kiedyś spotkasz mnie na ulicy po prostu odwróć głowę, przecież będę dla Ciebie niczym.
|
|
 |
|
po ostatni oddech, chcę Ciebie, nawet jeśli ta decyzja złamie ustalone normy, nawet jeśli przekreśli na drodze wszystko inne, tego pragnę. / endoftime.
|
|
 |
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
 |
mówisz mi, że zrobisz wszystko by było dobrze. że będziesz się starać, walczyć za Nas dwoje, że będziesz dla mnie zawsze i wydoroślejesz - jeśli tylko zechcę, jeśli tylko powiem 'tak'. stoję z boku i przyglądam się każdej Twojej obietnicy, po cichu mówiąc 'nie, moje serce należy już do innego gnojka, który jak dotąd nie wydoroślał'. odchodzisz, ze smutkiem w oczach. przepraszam. / veriolla
|
|
 |
|
gdy alkohol przestaje działać, nikotyna nie uspokaja, a samotne wieczory jak i imprezy stają się jednolite. wiedz, że minęło za dużo czasu by on chciał jeszcze kiedykolwiek wrócić.
|
|
 |
- wyrzuć to, nie będę się powtarzał. - mruknął z gniewem, wiercąc mnie spojrzeniem na wylot. czekał, a ja jedynie zaśmiałam Mu się w twarz. - chcę nabyć tego cholernego raka płuc. chcę, choć ten jeden raz, być taka jak reszta, nie wyróżniać się. na coś trzeba umrzeć, nie? a ja bardzo, bardzo nie chcę, żeby po mojej śmierci wspominali: "ta, która umarła z miłości", bo dla mnie to raczej: "umarła przez Ciebie". - zaciągnęłam się podczas, kiedy mruknął coś o tym, że bredzę. - nie mogą kojarzyć mnie z Tobą. niech kojarzą mnie z tym rakiem, z fajkami i zdemoralizowaniem, bluzgami i wyparzonym językiem. byle nie z Tobą. nie z człowiekiem przez którego nie warto, wręcz nie wolno umierać, a który zrobił wszystko, by nie było najmniejszego sensu, aby żyć. skutecznie.
|
|
 |
spóźniałam się, myliłam słowa w swoich kwestiach, opuszczałam próby, wybuchałam śmiechem w środku generalnej próby. wywalili mnie; zwyczajnie biorąc za ramiona wyprowadzili na zewnątrz. gdy mój los, jakby przesądzony, wtedy, pod gmachem teatru, wygasał - wybiegł z budynku. księżyc błyszczał w Jego oczach, kiedy cieszył się, jak dziecko szepcząc, iż w końcu Jego słowa odnalazły sens. - bez Ciebie każda moja rola umiera, nie może istnieć, gnije. jak zatem mam żyć bez Ciebie? jak oddychać...?
|
|
 |
|
wstajesz , palisz , ogarniasz sie , jesz , palisz , wychodzisz , pijesz , wracasz , śpisz , wstajesz , kac - monotonia .
|
|
 |
|
, gorący romans , różnica przekonań - historia o nas. [ansomia]
|
|
 |
|
za dużo sytuacji rozdzieliło nasze życie .
|
|
 |
|
... pamiętam jak ukrywaliśmy przed całym światem co jest na rzeczy . pamiętam też jak pierwszy raz mnie zawiodłeś , a potem drugi , a teraz nawet nie wiem czy bałeś sie czy nie chciałeś odebrać odemnie telefonu dając go koledze ? pamiętam że byłeś dla mnie kimś więcej niż kolegą .. ale to już nic nie znaczy , bo już napewno nawet nie wypijemy razem butelki w towarzystwie wspólnych znajomych , zbyt wiele sytuacji nas rozdzieliło i nie mówie o twoim zachowaniu zadającym mi zbyt dużo bólu .
|
|
|
|