|
łżesz bo się boisz, kłamiesz by mieć spokój, pleciesz trzy po trzy, fałsz na każdym kroku.
|
|
|
coś w nich pękło, do mety nie dobiegli. gonili życie, ale usiedli.
|
|
|
nie kupuje się róż tym, które są tańsze od kwiatów.
|
|
|
chcę mimo tych szalonych dni zamknąć ten rozdział, bo lepiej było nam by nigdy w życiu się nie poznać.
|
|
|
pamiętasz, byłam twoja, jak nikt kochałam cię.
|
|
|
czego się spodziewać po tak prostej jednostce społecznej pozbawionej inteligencji.
|
|
|
wypady na spontanie, szalone pomysły, patrzyłam na ciebie - imponowałeś mi wszystkim.
|
|
|
chwila, gdy bezdech tworzy jedność ze słabnącym tętnem.
|
|
|
jak mi mówią, ty musisz, ja mówię niekoniecznie.
|
|
|
dzisiaj znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić. wiem, ile jest wart mój spokojny sen i napatrzyłam się już dość, na to co widzisz za szkłem.
|
|
|
a ty? jak szeroko musisz rozchylić usta by być fajną?
|
|
|
myślisz, że wszystko o mnie wiesz? jeśli cię zapytam o mój ulubiony kolor, już leżysz.
|
|
|
|