 |
Gdzie są Ci co mieli być na zawsze?
|
|
 |
Zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz. Wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknię.
|
|
 |
Nie chcę już ślepo wierzyć i ślepo ufać. Uczę się jak przeżyć i co zrobić by nie upaść.
|
|
 |
Kiedy patrzę w Twoje oczy zmęczone, jak moje, chciałbym znów upić się dziś wieczorem, jak co dzień, urwać film, nie pamiętać, że nabroję cokolwiek, pada deszcz, kocham Cię i tu stoję, jak pojeb..
|
|
 |
Całkiem optymistycznie, mimo, pomimo i wbrew.
|
|
 |
Nie boj się walki, nie miej litości , walcz fair play i bądź w wielkiej gotowości.
|
|
 |
Witam w świecie, w którym największym błędem jest szczerość i wyrażanie własnego zdania, uważane za oznakę chamstwa.
|
|
 |
Otwieram okno, chcę trochę tlenu, jest bardzo duszno mi od tych problemów.
.
|
|
 |
Czemu kiedy temat trudny, z rezygnacją krzyczysz chuj z tym?
|
|
 |
Nie powiemy nigdy stop, bo kochamy hip hop !
|
|
 |
Za bardzo wierzę stary, w siebie jak egoista, bo wierzyłem raz w kogoś i ta wiara już prysła.
|
|
 |
Widzę jak Twoje powieki drgają niespokojnie niczym mała łódka na oceanie.Oddychasz kontrolując każdy ruch swoich płuc,bym patrząc z boku na Twoją klatkę piersiową był przekonany iz śpisz.Boisz się mojego wzroku,więc tkwisz w czarnych zasłonach swoich powiek.Moje spojrzenie osiada na Twoim ciele jak rosa na trawie i moczy Ci policzki.Cisza huczy między nami jak halny w otchłani choć dzieli nas tylko kołdra.Chciałbym Cię dotknąć lecz automatycznie wyciągając dłoń za chwilę ją cofam.Zaczynam układać w głowie zdania,które mają być marnym szkicem tego co czuję do Ciebie,lecz za chwilę kreslę każdą literę z narastającą nienawiścią do samego siebie.Dobrze wiesz,że marny ze mnie stylista i nie umiem ubrać swej miłości w słowa.Kiepski też ze mnie malarz bym potrafił namalować to wszystko co kłębi się w moim sercu.Kładę się obok Ciebie i reguluję swój oddech by był równy z Twoim.Napawam się synchronizacją naszych przedsionków i komór.Może to już ostatni raz kiedy razem grają wspólny koncert.
|
|
|
|