 |
To niewyobrażalnie trudne radzić sobie bez Ciebie każdego dnia. Bez Twojej obecności, Twojego dotyku, Twoich słów. i zadawalać się bezsensownymi czynnościami, tylko po to, by nie dopuścić do swojej świadomości myśli, że tak naprawdę ja bez Ciebie nie istnieje.
|
|
 |
To było coś niesamowitego. Uczucie, które chciałabym doświadczać bez końca. Pobyt w naszych wspólnych oazach miłości, dotyk miejsc, w których stałeś.. To wszystko jest idealnym zwieńczeniem mojej tęsknoty, która mnie przerasta.
|
|
 |
wiesz czego się boję? że gdy kiedyś, w przyszłości miniemy się na ulicy, Ty będziesz szedł
obok jakiejś pięknej inteligentnej dziewczyny, a ja? ja będę szła sama, w sercu nadal mając
tylko Ciebie.
|
|
 |
Nie umiem o Ciebie walczyć, ale tak strasznie mi na Tobie zależy.
|
|
 |
Nienawidzę Cię za wszystko. Za to, że dałeś mi tę cholerna nadzieję,z której nic nie wyszło. Za nie przespane noce i litry wypłakanych łez. Nienawidzę Cię za wiele rzeczy, a przede wszystkim za to,że mimo jak bardzo Cię tak doskonale znam, wciąż Cię kocham, czując się z tym żałośnie.
|
|
 |
Teraz masz już swoje życie. Nowe uczucia które zdawałyby się nie wygasnąć. Nowe myśli, które dotyczą już zupełnie kogoś innego. A Twoje plany wiążesz, też już, nie ze mną. Wybacz, więc, że wkraczam w to wszystko, że każdej nocy przekraczam tą granicę i naruszam Twoją niczym niezruszoną prywatność. Po prostu nie umiem dopuścić do siebie faktu, że Nas już nie ma, że moje miejsce przy Tobie zastąpił ktoś inny i to on teraz będzie Cię kochał, uszczęśliwiał. Zupełnie na nowo.
|
|
 |
|
- Kochanie, gdybyś znała Jacoba, to byłabyś ze mną? - zapytałem. - Skarbie, jakbym Go znała, to już dawno miałabym małe wilczurki! - powiedziała. - Ale na szczęście go nie znam i wolę mieć małe skejciki z Tobą! - dodała i pocałowała mnie w policzek. Spojrzałem na Nią i wiedziałem, że to kobieta mojego życia.
|
|
 |
Umieram. Długotrwale, powoli, boleśnie. Zaczynając od najważniejszej -od tamtego wieczoru, już tylko dla mnie, rzeczy- wspomnień. Wypalają się, gasną, zanikają. Prawie Cie już nie pamiętam. Ale zbyt wiele nas łączyło by zniknięcie ich było w stanie obronić mnie przed samotnością, z dala od uczuć, pamięci. Na końcu umiera ośrodek rozpalonego, od początku tak samo, uczucia: serce. Walczy z bólem, z możliwością zapomnienia Ciebie. Opadam tak już od dłuższych kilku miesięcy, a i tak nic nie chce opuścić mnie na zawsze. Świadczy to chyba o mojej sile do Twoich uczuć, a z drugiej strony braku jej w podjęciu walki z samą sobą. Z tym co dla mnie najważniejsze.
|
|
 |
Do niedawna myślałam, że warto marzyć. To było zanim upewniłam się w przekonaniu, że nic nie jest w stanie połączyć naszych dróg.
|
|
 |
Nikt nie będzie w stanie zastąpić mi Ciebie. Wiedziałam to już w chwili, gdy zostawiłeś mnie z tym wszystkim samą i poczułam ogromny uścisk w sercu. Świadczyło to o zatrzymaniu się jego regularnego, dotychczas bicia. Jedyne co może zaprzestać ten bolesny proces to Twoja obecność oznaczająca ponowne połączenie się naszych dusz.
|
|
 |
Każdy kolejny dzień zapełniam mnóstwem możliwych czynności, czymkolwiek, jak potrafię, aby tylko nie otaczać się Twoim brakiem. Wolę paść z wycieńczenia, niż zgnić tęskniąc za Tobą.
|
|
 |
Wiem. Było. Minęło. Ale czy grzechem jest żyć w nadziei na ponowną Twoją obecność w moich ramionach? Przecież wtedy każdy dzień, najmniejsza czynność będą miały jakikolwiek sens. A tak, po prostu przemijają, bez najmniejszego nawet zadowolenia .
|
|
|
|