 |
dwie najwierniejsze przyjaciółki, ufały sobie bezgranicznie , pewnego razu zapragnęły wybrać się do wróżki z pobliskiej okolicy. zaciekawione swoją przyszłością poszły razem prosząc o szczerą prawdę. siedząc naprzeciw starszej kobiety złapały się za ręce , krótką chwilę później usłyszały , że za kilka dni ich drogi się rozejdą. wstrząśnięte wybiegły na ulicę wmawiając sobie, że to nieprawda . że taka wróżka tylko kłamie. nie minęło kilka dni , a one zaczęły się kłócić o najdrobniejsze rzeczy , nie mogły się porozumieć tak, jak dawniej. głównym sporem ich kłótni stała się głupia bluzka. do dziś mijając się na ulicy spojrzeniami chcą sobie skoczyć do gardeł , a ich ramiona przepychają się usiłując wygryźć siebie z pola walki. ludzie na ulicy z niedowierzaniem patrzą jak najwierniejsze sobie przyjaciółki walczą niczym pies z kotem.
|
|
 |
Byli ze sobą ponad rok , zawsze rano gdy się obudziła w skrzynce odbiorczej miała już kilka eesów od niego , tym razem nie napisał . " pewnie nie ma nic na koncie " - pomyślała . Następnego dnia rano , gdy nadal nic nie pisał , pomyślała " a matka nie chce mu dać , nigdy mnie nie lubiła " - chciała wierzyć w te swoje myśli , ale rozum mówił jej zupełnie co innego . Pomyślała , że da mu czas do soboty , jeśli nie napisze w sobote o północy pójdzie i skoczy z mostu . Nie napisał . Stała na ogromnym moście i patrzyła w dół . " kocham Cie " - krzyknęła i skoczyła z telefonem w ręku . W momencie gdy leciała poczuła wibracje w prawej ręce . " skarbie przepraszam , że nie pisałem ale matka .. sama wiesz . Kocham Cie " - napisał . Chciała się jakoś ratować , ale nie dała rady , było o pare sekund za późno .
|
|
 |
stała naprzeciwko niego. przez załzawione oczy widziała jak osuwa się po ścianie tracąc przytomność. rękawem bluzy przetarła błękitne tęczówki rozmazując staranny makijaż. wszędzie wokół niego waliły się strzykawki i biały rozsypany proszek, który był nawet gdzieniegdzie jeszcze na jego nosie. przykucnęła przy nim i zmierzyła puls. nie mogła go wyczuć. łudziła się nadzieją że to ona robi coś źle, że źle przykłada swoją drobną rączkę. aż w końcu przyłożyła swoją głowę do jego klatki piersiowej. nie biło.. nie czuła go. ucichło. serce nie wybijało już tego rytmu, który znała na pamięć. kładąc się obok niego podwinęła rękaw. mieniącą się igłę w blasku księżyca wbiła sobie prosto w żyłę. czuła jak odpływa.. jak odchodzi w nicość. kiedy w końcu jej maleńkie, poranione serce przestało bić. dokładnie tak jak kilka minut jego jej kąciki ust delikatnie uniosły się do góry. przecież nie można żyć bez tlenu. musiała to zrobić. inaczej i tak by umarła
|
|
 |
- A psik ! - Na zdrowie ! - A psik ! - Co Ty alergię masz ?- Tak, na idiotów !
|
|
 |
Zagramy w pomidora ? - Ok. - Co robisz ? - Pomidor. - Jak ma na imię twój tata ? - pomidor. - Jakie warzywo Cię w nocy prześladuje ? - Pomidor. - Kochasz mnie ? - Nawet nie wiesz jak bardzo.
|
|
 |
zero smutków, zero złości wyjebane po całości ; D
|
|
 |
Sytuacja w aptece. - Dzień dobry, czy są prezerwatywy o smaku truskawkowym? - Tak są. - To poproszę paczkę. A bananowe są? - Są. - A wiśniowe? Facet stojący za nim, już zniecierpliwiony odszywa się: " Panie, będziesz pieprzyć, czy kompot robić?
|
|
 |
- Stało się... - Co !? -Jestem uzależniona. -Od czego ? -Od najgorszej rzeczy... - Czyli ? - Od Niego ;x
|
|
 |
Nie, nie musisz mieć jebanych sześciu zer na koncie, nie musisz na 16 urodziny dostać najlepsze Ferrari, nie musisz ubierać sie za tysiąc złoty, chodzić w markowych butach, kupić najdroższą deskę, mimo tego, że nie umiesz jeździć . Możesz być biednym chlopakiem, który pod moim domem zaśpiewa Moją ulubioną piosenke, będzie pisał słodkie lisciki, i tak.. wtedy Cię pokocham .
|
|
 |
mianownik : chłopak. dopełniacz : chłopaka. celownik : chłopakowi. biernik : chłopaka . narzędnik : ( z ) chłopakiem. miejscownik : ( o ) chłopaku. wołacz : O Ty jebany , pierdolony skurwielu bez mózgu !
|
|
 |
stanęła przed nim, cała roztrzęsiona. zaciskając zęby, starała się na próżno powstrzymać łzy, spływające nieustannie po jej policzku. w drżącej ręce, trzymała przy skroni pistolet. - zabiję się rozumiesz?! zabiję! - krzyczała dusząc się płaczem. - uspokój się. jesteś w amoku, nie wiesz co robisz. oddaj mi ten pistolet. - mówił do niej. starając opanować się własne emocje, wyciągał ku niej dłonie. - zabiję się! - zagryzła wargę na tyle mocno, że zaczęła sączyć się z niej krew. - nie zachowuj się jak desperatka! zabij się z naiwności, no proszę! zabij się. - krzyczał z przekonaniem, że go nie posłucha. -do końca życia będzie Cię dręczyć sumienie za to, że mnie nie kochałeś! - krzyczała w niebo głosy, ocierając rozmazany tusz końcem rękawa, wolnej ręki. - rób co chcesz. jestem zmęczony tym całym przedstawieniem. wracam do swojej dziewczyny. ona jest warta uwagi, nie robiąc z siebie desperatki chcącej zwróci na siebie uwagę. - wyszeptał. naciskając klamkę pokoju, usłyszał strzał broni.
|
|
|
|