 |
Układam się najbardziej po omacku, nawet w największej dworcowej poczekalni. Ciepło mi właśnie w sobie, puszyście od pełnego przyzwyczajenia, że wolność jaką zyskuję w każdym deszczu jest do opisana w kilku zdaniach. Takie momenty ubierają mnie w turkusy.
|
|
 |
Nienawidzę depresji. Większej, mniejszej, krótkiej, mało ważne. Świadomość własnej słabości i tego, że nie potrafię zapanować nad samą sobą doprowadza mnie do jeszcze większego szaleństwa.
|
|
 |
Niewielu jest ludzi, którzy się interesują tym, co kto inny myśli albo co ma do powiedzenia. W najlepszym razie słuchają cię, żebyś ty potem musiał ich wysłuchać. I wszyscy nawzajem wciskają sobie tony kitu. Czasami trafi się ktoś, kto wygląda, jakby słuchał, ale w końcu się wydaje, że tylko czai się na jedno twoje słowo, takie, od którego będzie mógł się odbić z własną opowieścią.
|
|
 |
To jest tak jakby... jakby przeszkadzał mi każdy centymetr ciała. Nie wiadomo, co ze sobą zrobić. Chciałoby się gdzieś uciekać, gdzieś schronić, a wiadomo, że tam także nie będzie dobrze... że nigdzie nie będzie dobrze... I stamtąd znowu będę chciała uciekać.
|
|
 |
Na świecie istnieją miliony rzeczy mogących nas unicestwić; w ułamku sekundy wymazać życie, które z takim wysiłkiem staramy się podtrzymywać. Wszystko kręci się wokół tego, by nie umrzeć. Jemy, śpimy, oglądamy się w prawo i lewo, zanim przejdziemy przez ulicę. Każdy drobiazg ma nas uchronić przed czymś, co i tak nas dopadnie. Jeśli się nad tym zastanowić, to bez sensu. Największy dowcip świata. Całe nasze życie jest zorganizowane wokół tego, żeby przedwcześnie nie odejść z tego świata, a jednocześnie doskonale wiemy, że to jedyna rzecz, której nie unikniemy.
|
|
 |
Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca...
|
|
 |
tak,lubię to, że gdy jestem na siłowni, to mam wokół siebie całą ich czwórkę - że spoglądają, czy nie rwie mnie jakiś beznadziejny mięśniak, i czy aby napewno radzę sobie z ciężarem. tak, jestem im wdzięczna za to, że gdziekolwiek bym nie była, wystarczy jeden telefon, i zaraz będą obok. tak, kocham ich za to, że nienawidzą, gdy przerywam im podrywanie lasek, ale gdy trzeba to zleją typiarę specjalnie dla mnie. tak, uwielbiam, gdy zabierają mnie na "odkrywanie nowych terenów", tankując auto, i jadąc po prostu przed siebie. tak, kocham ich całym swoim serduszkiem, i chociaż wiem, że tego nienawidzą, dla mnie zawsze będą moimi słodkimi, maleńkimi "chłopaczkami". || kissmyshoes
|
|
 |
prosiłaś mnie o przebaczenie cztery razy. dzwoniłaś, błagałaś, domagałaś się tego nawet siłą. dzisiaj jedyne co mogłabym zrobić, to splunąć Ci w twarz, bo jest mi żal na Ciebie nawet pięści. jesteś dla mnie już nikim, zniszczyłaś coś,co trwało tak długo. przejebałaś jedyną kobiecą przyjaźń w moim życiu, sprawiłaś, że poczułam się jak gówno, jak szmata wyrzucona na śmietnik. odebrałaś mi ostateczną wiarę w człowieka, którym chyba nie do końca jesteś. || kissmyshoes
|
|
 |
może i nie należe do pokolenia, które na murach pisze "jebać policję", może i nie obrzucam radiowozu butelkami - ale mam w sobie mnóstwo nienawiści do nich. zbyt wiele razy przymykali mi przyjaciół. zbyt wiele razy unosili się władzą, i tym, że oni mają broń, Ty musisz bronić się gołymi rękami. zyt wiele razy przekonałam się, że bronić siebie jak i swoich praw każdy musi sam. zbyt pewny siebie był ten, który z uśmiechem na ustach odpowiedział mi "przecież jest prawnikiem,jesteś przegrana na starcie", gdy posiniaczona siedziałam na komnendzie, chcąc zrobić cokolwiek z ojcem-skurwielem. || kissmyshoes
|
|
 |
Ja wiem, że czasem lepiej zostać tak wewnątrz siebie, zamkniętym. Bo wystarczy jedno spojrzenie, żeby się rozkleić, wystarczy, że ktoś wyciągnie dłoń, by człowiek nagle poczuł, jaki jest kruchy, bezbronny, by wszystko się zawaliło jak piramida z zapałek
|
|
 |
uwielbiam Go za to, że jest w stanie zafundować mi tak melanżowy weekend, że w niedziele suszarkę znajduję w lodówce. uwielbiam Go za to, że w środku nocy gotowy jest na to by na pieszo pójsć do apteki i kupić coś na ból, gdy tylko źle się czuję. uwielbiam Go za to, że czeka na mnie po pare godzin, przyglądając się jak tańczę, i nie dając poznać po sobie, że umiera z nudów. uwielbiam Go za to, że rzuca we mnie jedzeniem i ma przy tym tak ogromną frajdę, jak dzieciak. uwielbiam Go za to, że jest w stanie zabrać mnie na koniec miasta tylko po to by pokazać mi jakąś pierdółkę namalowaną na murze, która mu się spodobała. uwielbiam Go za to, że jest, i, że sprawia, że każdy dzień tutaj staje się coraz bardziej piękniejszy, a życie nabiera sensu. || kissmyshoes
|
|
 |
"nie widziałem Cię dokładnie siedemnaście godzin i czterdzieści trzy minuty" - powiedział, słodko marszcząc brwi. "pracowałam,a później musiałam odpocząć przecież" - odpowiedziałam,uśmiechając się. "chyba zacznę Ci płacić za to żebyś nie chodziła do pracy, tylko siedziała w miejscu. ja będę się mógł na Ciebie patrzeć, a Ty nigdy nie będziesz zmęczona"- zaśmiał się. "głupiutki jesteś"-odpowiedziałam,patrząc mu w oczy. "zakochany"-odpowiedział, przytulając mnie, i podając mi kubek mojej ulubionej kawy, którą kupuje mi każdego dnia na poprawę humoru. || kissmyshoes
|
|
|
|