 |
Kiedyś zrozumiesz ile byłam warta, może kiedyś do Ciebie dotrze, że jeszcze było o co walczyć
|
|
 |
nie potrafiła opanować gwałtownego bicia serca , kiedy ją dotykał . nie umiała powstrzymać się przed szukaniem go wzrokiem . nie potrafiła usunąć go z myśli . lubiła z nim być , podobało jej się to , jak się przy nim czuła , uwielbiała jego milczenie i jego słowa .
|
|
 |
Chciałabym, żeby to było łatwiejsze, wiesz? Chciałabym, żebyś wiedział, co czuję, gdy jesteś daleko. chciałabym, żebyś docenił to, że jestem. '
|
|
 |
być może gdybyś był na wyłączność dla mnie, nie byłbyś moim wszystkim, i choć nie mam ciebie wcale, mam ciebie tylko.
|
|
 |
był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. to na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. to on, najpiękniej na świecie mówił, jak bardzo boi się miłości. to właśnie, on był autorem każdego mojego uśmiechu. to dzięki niemu, potrafiłam doceniać, to co miałam. był całym, moim szczęściem. wszystkim, tym co miałam. pisząc, to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko pisać, w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym.
|
|
 |
w codzienności towarzyszy mi obawa. obawa przed jutrem, jakieś wewnętrzne zmartwienie. chciałabym by wszystko szło po mojej myśli.
|
|
 |
nie oczekuj ode mnie cudów, trudniej funkcjonować z połową serca .
|
|
 |
a jednak wciąż za nim tęsknisz, aż każda komórka twojego ciała za nim krzyczy, i myślisz, że prawdopodobnie umrzesz, chociaż twoja nauczycielka biologii twierdzi, że fizjologiczną niemożliwością jest umrzeć z powodu złamanego serca.
|
|
 |
Powiedziałeś, że mam nie przeklinać. Przestałam. Powiedziałeś, że mam nie palić. Przestałam. Ale to ja zapomniałam Ci powiedzieć, żebyś nigdy mnie nie opuszczał. Dlatego mnie zostawiłeś.
|
|
 |
obiecał, że przeprowadzi mnie przez ten cały burdel, potocznie zwany życiem. przysięgał, że przejdziemy przez to wszystko razem. zarzekał się, że będzie ze mną już do końca. nazajutrz, nie było po nim śladu.
|
|
 |
znowu, spóźniłam się na autobus, jadąc do krainy szczęścia, miłości i reszty abstrakcji.
|
|
 |
Najgorzej jest w momentach, w których siedzisz, jesz tonami czekoladę, wypalasz milion papierosów i trzymasz w dłoniach telefon z nadzieją na jakikolwiek odzew od kogokolwiek. To się nazywa samotność, której nie jesteś w stanie przezwyciężyć. Włączasz tę samą piosenkę po raz setny i nie widzisz sensu w kilku następnych godzinach, czasami nawet i dniach.
|
|
|
|