|
mówisz, jaki jest mój świat, a w zasadzie niewiele wiesz nawet o swoim
|
|
|
To świat w którym szczerość więdnie
Kłamstwo trzyma w szponach
Wokół czają się fałsz i zdrada
Prawda jest najcenniejsza
Używa się jej oszczędnie.
|
|
|
To to miejsce odbite w kilku parach źrenic,
Które wierzą, że ich życie kiedyś się zmieni,
Kilka zmęczonych twarzy pełnych nadziei,
Że znajdą miłość pośród pyłu i kamieni
|
|
|
jesteśmy, jak dzikie ptaki. wolni, nikomu nie przypisani. można nas głaskać, dotykać, ale nie da sie nas zamknąć w klatce. mamy wolność, której nikt nie jest w stanie nam odebrać. szybujemy gdzieś w przestworzach i może raz na milion lat świetlnych sie spotkamy. i to nam wystarcza. nie odbieraj nam tych spotkań. nie odbieraj nam życia.
|
|
|
gubimy się. na tysiące kilometrów, sto milionów, na odległość tego wszystkiego,przeszłości, aż po dziś. ale dalej mamy tą siłę. siłę, by móc znów na nowo się odnaleźć.
|
|
|
i jeśli już jesteśmy blisko siebie, to ta bliskość w nas wsiąka, zatapia się, przenika. jak kropla wina na mojej sukience. jak pył na Twoich włosach. jak moja czerwona szminka na Twojej szyi. przesyca powietrze. moje perfumy z Twoimi. moja noga na Twojej. ręka na ręce. usta na ustach. to wszystko tworzy nieidealną historię, która tylko my potrafimy zrozumieć. tylko my potrafimy wracać do tego, znów odtwarzać, znów przeżywać. tylko my. na nowo i jeszcze raz na nowo.
|
|
|
"Mówisz jaki jestem a nic nie wiesz o mnie,
nie wiesz o czym chce zapomnieć, w jakiej
jestem formie."
|
|
|
ludzie często odchodzą bez ostrzeżenia. i to jest tak, że lepiej przyzwyczajać sie, że kogoś nie ma, niż, że jest. niestety lepiej, nie znaczy łatwiej.
|
|
|
to jest trochę tak,że dla żartu udajesz,a potem nie na żarty łamie Ci się życie na pół,bo udawanie rodzi przyzwyczajenia
|
|
|
widzę jego z nią i już wiem, że dzisiaj nie wrócę trzeźwa do domu.
|
|
|
Łzy spływają mi po policzku..Tęsknie za Nimi i nie potrafię sobie z tym poradzić..Tak będzie wyglądały naszych kilka najbliższych lat.Nasze całe życie..Wiemy to oboję..Pierw nauka przez kilka lat w róznych miastach,potem Jego praca na morzu..Nie wiem czy dam radę..Niby razem..a zupełnie osobno..Co mi po telefonach,smsach i rozmowach na gg jak nie mogę Go dotknąć,przutulić,pocałować i szepnąć do ucha jak bardzo go kocham..?Niby razem,a tak naprawdę osobno..Czasem myślę co byłoby łatwiejsze..:czy bycie razem na odległość i samotna męka nie tylko w nocy,ale takze we dnie,czy rozstanie i zupełna samotność..Może wydawać się to chorę..ale tęsknota zabija..Ale gdy pojawia sie On u progu moich drzwi,wszelkie wątpliwosci znikają gdzieś daleko..Wtedy pragnę tylko jednego..Być z Nim..na dobre czy na zle,blisko czy daleko..Ale,gdy znów wyjeżdza nie potrafię przyzwyczaić sie do Jego braku..I znów wszystko zaczyna się od początku..Samotna walka..Śmiech we dnie i nieustający płacz w nocy..|| pozorna
|
|
|
Jaki 'wyciskcz łez' polecacie na długi , samotny, sobotni wieczór ..? || pozorna
|
|
|
|